Przemilczane, niewyjaśnione zbrodnie z okresu bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej.
Od lat zajmuję się badaniem historii okresu II wojny światowej na bliskich mi rodzinnie terenach ziemi częstochowsko-radomszczańskiej. Owocem tych poczynań było kilka książek. Najbardziej intrygowały mnie tajemnicze, niewyjaśnione historie z tamtych czasów. Okazuje się, że chociaż już 75 lat minęło od zakończenia wojny, nadal jest wiele niewyjaśnionych wydarzeń i wielu zapomnianych, nieznanych bohaterów tej ziemi.
Dotychczas koncentrowałem się na wydarzeniach do czasu zakończenia wojny, to znaczy do stycznia 1945 roku. Można odszukać wiele interesujących wątków w niemieckich archiwach i wspomnieniach najstarszych mieszkańców, świadków historii. Gorzej jest, jeśli chodzi o wydarzenia od stycznia 1945 r., kiedy instalowała się na tych terenach nowa, komunistyczna władza, wsparta sowieckimi bagnetami. W przeciwieństwie do Niemców, ta nowa władza okupacyjna nie dokumentowała swoich zbrodni, a sowieckie archiwa ciągle są niedostępne dla badań.
8 stycznia 1945 r. wydarzyła się straszna tragedia w Przyrowie, kiedy to żywcem spalono wielu mieszkańców tego małego miasteczka. Przez 70 lat sprawa ta była przemilczana, mimo, że inne zbrodnie wojenne były wielokrotnie opisywane przez historyków i publicystów. Czy była to ślepa zemsta wycofujących się przed Armią Czerwoną rosyjskojęzycznych oddziałów w służbie hitlerowskiej, czy też zaplanowana prowokacja ze strony tych, którzy przygotowując się do przejęcia władzy postanowili „oczyścić teren z reakcyjnych elementów” przy użyciu wrogich sił?
(Odpowiedź na to pytanie próbuję znaleźć w wydanej 2017 roku książce „Wokół zbrodni w Przyrowie”).
Okres bezpośrednio po zakończeniu działań wojennych to bezprzykładny czas skrytobójczych mordów, ścigania żołnierzy AK i NSZ, zsyłek na Wschód. W kolejnych dniach stycznia w ręce NKWK i Smierszu wydawani byli przez swych politycznych przeciwników bohaterscy żołnierze AK. Trafiali do więzień, byli mordowani lub wywożeni do Związku Radzieckiego. Z terenu, którym się zajmuję dotyczyło to między innymi: Mieczysława Tarchalskiego „Marcin”, Karola Kutnickiego „Kruk”, Kazimierza Dębskiego „Dzwon”, Mieczysława Brzuchanię „Wilk”, Zygmunda Chinę „Landrat”, Wincentego Kępińskiego „Emir”, Józefa Burzyńskiego „Kon”, Franciszka Makucha „Roman”. Temat ten rozwijam w gotowej do wydania książce pt.: „Tragiczne losy inspektoratu częstochowskiego AK po „wyzwoleniu” w styczniu 1945 roku”.
Wiele było tajemniczych śmierci, niewyjaśnionych mordów popełnianych na przeciwnikach politycznych nowej władzy. 16. stycznia 1945 r. zamordowany został Zygmunt Łęgowik „Brzeszczot”. Chociaż ustalono sprawców, sąd w Radomsku sprawę umorzył. W niewyjaśnionych do dziś okolicznościach zginął w tym czasie dowódca bojówki Kedywu AK, wykonującej wyroki na zdrajcach i konfidentach, Witold Górski „Wicher” (odsyłam do mojej książki „Likwidatorzy zdrajców z wyroków Polski Podziemnej” wydanej w roku 2019).
W kolejnych miesiącach pierwszego roku po wojnie zginęli między innymi Eligiusz Szczepański „Kier”, Stefan Gądzio „Kos”, Tadeusz Niebieszczański „Szary”, Mieczysław Wiśniewski „Ostróg”, Henryk Piasecki „Zapora” i wielu innych.
W Michałopolu, małej wsi koło Gidel, mieszkali zgodnie obok siebie od początku XIX wieku Polacy i koloniści z Niemiec. W 1943 r. okupanci postanowili przesiedlić mieszkańców pochodzenia niemieckiego z Michałopola do wsi Babczów koło Kobiel Wielkich. Po tzw. „wyzwoleniu” rodziny niemieckie wracały do swych domów. 7 marca 1945 r. zostali przez grupę obcych, uzbrojonych mężczyzn wyciągani z domów i mordowani. Zginęło ok. 30 do 48 osób. Sprawcy, według relacji świadków, posługiwali się językiem polskim, niektórzy świadkowie wspominają, że także rosyjskim. Polscy mieszkańcy pochowali mieszkańców w zbiorowej mogile. Władze nigdy nie ustaliły i nie ukarały sprawców. Temat był systematycznie przemilczany przez wiele lat. Śledztwo IPN-u w 2001 r. również nie przyniosło odpowiedzi na pytania kto i dlaczego dokonał tej zbrodni.
Zarówno wtedy, zaraz po wojnie, jak i dzisiaj niestety próbuje się uwikłać w takie niejasne historie partyzantów AK, NSZ, żołnierzy wyklętych. Wygląda to na chęć zrzucenia swoich win na innych i nieważne, że nie ma żadnych dowodów na snucie takich insynuacji. Partyzanci z AK i NSZ ścigani byli wtedy bezwzględnie przez władzę. Ukrywali się, zmieniali adresy zamieszkania. Legendarny „Warszyc” dopiero po pewnym czasie sformował Konspiracyjne Wojsko Polskie z zadaniem działań samoobronnych. Działalność KWP zakończyła się tragicznie dla dowódcy, jego adiutantów i żołnierzy (opisywałem to wielokrotnie w swoich książkach).
Już od 1945 r. powoływane były przez władzę tzw. „oddziały pozorowane”. Korzystając z wzorców NKWD wysyłano w teren aktywistów partyjnych po cywilnemu do wykonywania określonych zadań.
W powiecie częstochowskim np. we wrześniu 1945 r. wysłano do lasu oddział operacyjny WUBP w Kielcach i PUBP w Częstochowie pod dowództwem „Kajeta” z 3 brygady AL im. gen. Bema (patrz książka „Kapitan Paweł”). Działalność takich oddziałów, wykonujących skrytobójcze mordy, miała służyć kompromitowaniu zbrojnego podziemia. Czy to nie jeden z takich właśnie oddziałów dokonał masakry w Michałopolu?
Proboszcz parafii w Cielętnikach, ks. Leon Błaszczyk, który zainteresował się tą zbrodnią i próbował szukać śladów zbrodniarzy, został sam skrytobójczo zamordowany w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia 1982 r. na terenie swojej parafii. Wszystko wskazuje na to, że w zabójstwo to zamieszani byli członkowie działającej nielegalnie w strukturach ówczesnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Specjalnej Grupy Dezintegracyjnej „D”.
W nieodległym od Michałopola Przedborzu dnia 27 maja 1945 r. zamordowanych zostało 9 osób narodowości żydowskiej. Przypisano ten mord oddziałowi NSZ Władysława Kołacińskiego „Żbika”.
W odpowiedzi na tendencyjny artykuł w „Gazecie Radomszczańskiej” z września 2018 dotyczący tego wydarzenia, odbyły się spotkania ze znawcą tej tematyki Leszkiem Żebrowskim w Radomsku (marzec 2019) i Przedborzu (styczeń 2020), który jednoznacznie rozprawił się z tymi fałszywymi pomówieniami (materiał dostępny w internecie na youtube).
Pomimo to nadal na Wikipedii pojawia się fałszywa informacja, a posłowie Lewicy, którzy w poprzednich latach demonstrowali w Przedborzu z hasłami „Hańba Polsce” czy „Zrobiliśmy to my Polacy” -ostatnio usilnie pragnęli przeforsować sprawę wmurowania tablicy w Przedborzu, gdzie potępiałoby się jako winnych żołnierzy NSZ. Na sesji Rady Powiatu radomszczańskiego w dniu 25.11.2020 r. radni odrzucili uchwałę w tej sprawie. Tylko jeden radny był za, 15 przeciw, a 5 wstrzymało się od głosu. Warto zatem odkłamywać systematycznie kolportowane fałsze historyczne (patrz „List mieszkańca Przedborza” – Łukasza Czuryłło). Udział złamanych w śledztwie i przewerbowanych żołnierzy konspiracji w powojennych zbrodniach obciąża nie ich konspiracyjnych dowódców ( Warszyc, Żbik ), lecz nowych zleceniodawców. Przykłady to m.in. Henryk Brzóska „Niutek” „Żbik”, Zygmut Lercel” Siwinski”, Kazimierz Jezierski „Bagnisty” czy najbardziej znany Henryk Wendrowski. ( Piszę obszernie na ten temat w książce „Losy żołnierzy AK… „ )
Jak bardzo trzeba nienawidzić naszej Ojczyzny i Polaków, by przypisywać im nieprawdziwe czyny, podłość, zdrady i morderstwa z powodów rasowych czy etnicznych? Tak zachowują się dziś, niestety, także niektórzy historycy, nawet z profesorskimi tytułami, publicyści historyczni i dziennikarze niektórych stacji telewizyjnych i gazet, a także opozycyjni wobec Rządu RP politycy. To jest wstyd i hańba! Kontynuują w ten sposób zakłamaną propagandę z lat powojennych, kiedy to powszechnie oskarżano polskich patriotów o najgorsze czyny ścigając ich, katując w więzieniach i skazując na śmierć z fałszywymi zarzutami. Wydawało się, że nie będzie już powrotu do propagandy z tamtych czasów, a jednak …
Autorzy książek, artykułów, filmów licząc na poklask nieprzychylnych Polsce środowisk, szukają na siłę kontrowersyjnych tematów, fałszując historię, aby jedynie przypodobać się tym środowiskom, licząc na międzynarodowe sukcesy swych „dzieł”. Przykładem mogą być filmy takie jak: „Pokłosie” czy „Ida” oraz książki „Sąsiedzi”, „Bandyci z AK”, „Rysy na pancerzach”, „Tajemnica z Auschwitz” (patrz moja recenzja w „Gazecie Częstochowskiej 2019r.).
Nie chodzi bynajmniej by przemilczać czarne strony naszej historii. O Polakach konfidentach, zdrajcach, szmalcownikach pisałem obszernie wymieniając ich czyny oraz dane personalne w książce pt. „Na usługach gestapo i żandarmerii” (wyd. 2018).
Zwracam się z apelem do czytelników moich książek, uczestników spotkań autorskich, m. in. w Częstochowie, w Radomsku, w Olsztynie, Garnku, Dąbrowie Zielonej, Żytnie, Kobielach Wielkich, Rędzinach i Kłomnic – nie dajcie sobie narzucać fałszywej, antypolskiej narracji. Szukajcie prawdy historycznej, szukajcie wzorców do naśladowania wśród polskich Patriotów, a było ich wielu także na ziemi częstochowsko-radomszczańskiej.
Kochajcie swoją Ojczyznę jak własną Matkę!
Cezary J.Lis, Ahaus, 9.12.2020