Spotkanie z Ks.Franciszkiem Blachnickim w Carlsbergu, w marcu 1982 roku było dla mnie ogromnym przeżyciem i stało się początkiem mojej bliskiej współpracy z ruchem oazowym. Osobiste doświadczenia spisałem w obszernym opracowaniu. Tutaj wprowadzenie do tego opracowania.
WPROWADZENIE
Opracowanie niniejsze ma przedstawić moje osobiste doświadczenia w Oazie Dzieci Bożych w latach 1987 – 1999. Wcześniej dokumentację ODB prowadziła Ula Kula z Carlsbergu. W okresie późniejszym, po 2000 roku kontynuowana była ta działalność, z udziałem naszych animatorów z inicjatywy Tomka Piegsy.
Sam zaangażowałem się w tę działalność bardzo intensywnie przez okres ponad dziesięciu lat. To były wspaniałe lata i nigdy ich nie zapomnę. Współpracowałem bardzo blisko z ks. Kazimierzem Ćwierzem, który przez cały ten czas kierował tą działalnością.
Ks. Kazikowi, obok mnie, pomagała grupa tzw. asystentów (wywodząca się z grona rodziców dzieci, przebywających na oazie), oraz zespół animatorów (powoływanych z grupy dzieci uczestniczących w kolejnych turnusach oazowych i wykazujących predyspozycje do pracy z młodszymi). Cały czas uczyliśmy się wszyscy naszych ról i tworzyliśmy wspólnie prawdziwą rodzinę bliskich, oddanych sobie ludzi. Od początku w gronie asystentów były: Ula Anton, Krysia Stańczyk (mama trójki dzieci) i Basia Niemirowicz (mama dwójki dzieci). Potem dołączyły do nas Ania Baranowska (mama trójki oazowiczów) i jej przyjaciółka Marylka Słupecka (mama czwórki dzieci). Następnie pojawiły się kolejne osoby.
Zanim rozpocząłem aktywną współpracę z Ks. Kazikiem obserwowałem, jak wspólnie z Ulą Kulą prowadzą oazy dzieci w Carlsbergu. Sam zaangażowany byłem wtedy w działalność Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów przy ks.Blachnickim. W 1987 r., po nagłej śmierci ks. Blachnickiego w Carlsbergu, Urszula Kula zaprosiła mnie z żoną Joanną do aktywnego włączenia się i czynnego uczestniczenia w ODB (rozdział I.). Potem było zobowiązanie do stałej współpracy oraz oaza w Górach Harzu.
Pomysł zorganizowania oaz na terenie Polski zrodził się w czasie zajęć oazowych, nazywanych przez nas „powrotem do korzeni”, podczas których przybliżaliśmy dzieciom historię, tradycje i zwyczaje kraju, z którego pochodzili ich rodzice. Wspólnie z Ks. Kazikiem doszliśmy do wniosku, że takie zajęcia i wynikające z nich doświadczenia łatwiej trafią do świadomości dzieci, gdy zabierzemy je do Polski. I tak doszło do wyjazdu na pierwszą Oazę Dzieci Bożych w Czernej, latem 1990 roku. Program oazowy, szczegółową kronikę każdego dnia, przedstawiono w rozdziale II. W kolejnych rozdziałach III do XI opisana została nasza aktywność w poszczególnych latach. Ostatnią wspólną akcją naszej grupy animatorów i asystentów był udział w spotkaniu młodych Taize w Warszawie 1999/2000 (rozdział XII).
Co roku, od 1982 roku uczestniczyliśmy licznie w pieszych pielgrzymkach na trasie Essen – Neviges, w sobotę przed trzecią niedzielą czerwca. Ten temat rozwijam w osobnym opracowaniu.
Z wielką satysfakcją obserwowałem, jak przez te wszystkie lata rozwijała się społecznie i intelektualnie grupa prowadzonych przez nas dzieci, potem animatorek i animatorów. Poszli na studia, zakładali własne rodziny, rozwijali swoje wszechstronne zdolności. Wszystkich ich traktowałem jak własne dzieci, napełniali mnie dumą, cieszyłem się wraz z nimi ich sukcesami. Jako przykład przedstawiłem w rozdziale XIII sukces 17-to letniej animatorki, Julii w międzynarodowym konkursie „Poloniada 2000”, gdzie przedstawiała sylwetkę ks. Blachnickiego i działalność w oazach. Julia podjęła następnie studia teologiczne na Uniwersytecie w Münster. Przez dwa semestry studiowała na Akademii Teologicznej Jana Pawła II w Krakowie, potem uzyskała doktorat. W tym czasie spotkaliśmy się z osobistym sekretarzem Papieża, kard. S. Dziwiszem w Kurii przy ul. Franciszkańskiej 2. Tematem naszej rozmowy były ODB i okoliczności śmierci ks. Franciszka Blachnickiego.
Ubolewam, że bardzo zła atmosfera wytwarzana jest od pewnego czasu wokół Księży i Kościoła. Dokładnie dwa lata temu korespondowałem w temacie z mieszkającym w USA moim kuzynem, lekarzem. Oto fragment otrzymanego od niego maila i moja odpowiedź.
…….”Juz raczej wybralbym Wiosne niz pis. Bardzo bym chcial pogonic ksiezy. I caly ten Kler…
Darmozjady, ksiazeta, pedaly, molesterzy. Niech sie branzluja w zakrystii, ale za swoje pieniadze.
Zaden ksiadz nie ma prawa mowic o sprawach politycznych, bo jest to prawnie zakazane. P. 5.02.2019
Moja odpowiedź
Witaj! Jeżeli chciałeś mnie zaszokować Twoimi poglądami na temat Księży – to udało Ci się ! Chciałbyś ich wszystkich pogonić, cały ten kler, bo to darmozjady, pedały, molesotrzy…Nie wiem, jakie miałeś osobiste doświadczenia, czym Ci się tak bardzo narazili. A może bezkrytycznie przyjmujesz opinie obsesyjnych antykatolików walczących z religią, Kościołem i wszelkimi wartościami chrześcijańskimi. Takich choćby jak Urban, Hartman, Środa, Nowacka, Palikot czy obecnie Bierdroń, tak bardzo Ci imponujący. Ja poznałem w życiu dziesiątki, a może setki księży. Od czasu gdy byłem ministrantem jeszcze w przedszkolu, do dzisiaj. Nie miałem nigdy żadnych negatywnych doświadczeń, a spotkałem wśród nich wielu fantastycznych, inteligentnych, światłych LUDZI. Wśród nich tacy księża jak: Karol Wojtyła, Franciszek Blachnicki, Jerzy Popiełuszko czy Zdzisław Paszkowski.
Poznałem też w życiu lekarzy – pazernych na pieniądze, nierzetelnych, chamskich, nałogowych alkoholików, molestujących pielęgniarki i pacjentki. Jednak daleki jestem od tego, by uogólniać i domagać się pogonienia wszystkich. Jest bardzo wielu szlachetnych i wspaniałych, pomagającym ludziom w potrzebie (jak i księży).
Ksiądz nie ma prawa wypowiadać się w sprawach politycznych. Skąd Ty to wziąłeś? Nie są obywatelami jak inni, pozbawiasz ich tych praw?? Za daleko się stanowczo zagalopowałeś Panie doktorze. Gdybyś nie był najbliższym mi Kuzynem – wykasowałbym Cię z grona znajomych, gdyż dyskutowanie na tym poziomie jest poniżej mojej godności. Cezary Lis, Ahaus 06 luty 2019r.
Po ukazaniu się tego wpisu na Blogu swoje uwagi nadesłał ks.Kazimierz Cwierz :
Cezary Mocna odpowiedź, a nawet miażdżąca, bo obnaża dosyć prymitywny sposób myślenia nie tylko pana doktora, ale całej antykatolickej „oświeconej” elity polskiej sceny politycznej. Ustawienie go w narożniku razem z takimi „zawodnikami” jak Urban, Palikot, Biedroń…etc jest z jednej strony słuszne, bo wpisuje się dokładnie w ten scenariusz, a zarazem nokautujące.
Tu już nie ma miejsca na rzeczowe argumenty, pozostają jedynie prymitywne ogólniki. Co nie zmienia faktu, że nasz Kościół katolicki w swojej hierarchii na obecnym etapie historii wymaga gruntownego oczyszczenia, uczciwych procesów, ukarania winnych. I w tym miejscu staję po stronie ks. Isakowicza-Zalewskiego, który nazywa sprawy po imieniu z wyczuwalną troską i miłością do Kościoła.
Tylko ten kto kocha swój Kościół nie boi się mówić nawet bolesnej prawdy o nim, bo tylko ona (prawda) nas wyzwoli.
Drogi Cezary, ponieważ od lat należę z racji moich święceń kapłańskich do kościoła urzędowego pragnę wyrazić moją szczerą wdzięczność za twój wieloletni wkład w obronę wartości chrześcijańskich i obronę świętości Kościoła. Takich świeckich katolików na trzeba!
Od kiedy pamiętam w tych sprawach zawsze byłeś radykalny i nieugięty, nawet kiedy w pojedynkę musiałeś stawić czoła różnym niechętnym Kościołowi środowiskom i osobom. A twój wyjątkowy szacunek dla kapłanów zawsze mnie zdumiewał, a wiesz przecież sam, że mieliśmy i mamy przeróżne doświadczenia z duchownymi.
DZIĘKI – niech Bóg Ci to wynagrodzi!
Z poważaniem – x.kazik, 11.02.2021
Oj, Cezary,biedny ten Twój kuzyn. Bardzo mi go żal. Widać, że wpadł w wielki, głęboki duchowy dół. Z pewnością doskonale zna Twoje poglądy i gdzie jest środek ciężkości Twej wiary, dlatego zwracając się do Ciebie w te słowa, błaga Cię abyś zorganizował mu modlitewną drabinę, po której mógłby się wydostać z tego szamba na światło Miłości. Pozdrawiam!
Adam.