Szukając materiałów do napisania książki o Pawle, byłem zaskoczony kompletnym brakiem informacji na temat tego bohatera czasów wojny. Wspominał go jedynie w swoich książkach R.Nazarewicz, oficer polityczny w jego oddziale. Dopiero 5 lat po ukazaniu się mojej książki, biogram Pawła, opracowany przez dr K.Jasiaka z IPN, zamieścił Radomszczański Słownik Biograficzny. Próbowałem, z marnym skutkiem, dotrzeć do żyjących świadków, którzy go znali i pamiętali.
Janina Saternus, ur.29.07.1926 w Radomsku, ps. „Czarna Janka” – Jej ojciec Stefan Saternus pracował jako mechanik w młynach. Matka Kazimiera z Kubików (córka Alicji i Wincentego) to dobry człowiek, ale miała bardzo ciężkie życie z powodu alkoholizmu męża. Brat Eugeniusz zmarł młodo z powodu choroby alkoholowej.
Do partyzantki, do oddziału GL im. J. Bema wprowadził ją dowódca 1-go batalionu, brat matki, wujek Czesław Kubik „Paweł” – jako łączniczkę. Poznała wtedy w oddziale bardzo przystojnego mężczyznę, zrzuconego z grupą oficerów radzieckich z samolotu w lasach kotfińskich w nocy z 6/7.09.1944 – Kazimierza Kubicę, Ps.Grom . W wyniku romansu na początku 1945 r. urodziła się córka Zofia, zwana Dzidzią. Janka była z przekonania komunistką, poszukiwaną na terenie Radomska przez NSZ.
Zaraz po wojnie mieszkała w jego dużym mieszkaniu Pawła w Radomsku wraz z córką, mamą Kazimierą i siostrą ojca Czesława Kubika, Marią Wodzisławską i jej mężem listonoszem. Potem mieszkała przy ul. Broniewskiego 4, następnie na pl. 3-go Maja 10. Pracowała jako bileterka w miejskim kinie. Córka Dzidzia wyszła za mąż i wyjechała do Wrocławia.
Dzięki kontaktom internetowym z p.Chutkiewiczem udało mi się doprowadzić do spotkania w Radomsku z Janiną i jej córką Zofią, w listopadzie 2016 roku, dwa lata po wydaniu książki. Niestety niewiele mogła mi już opowiedzieć o Pawle, z uwagi na poważne zaniki pamięci.
Inne łączniczki i kobiety, współpracujące z oddziałem „Pawła” i innymi strukturami GL-AL: Helena Borutówna ”Lena”, Hania Balarczykówna ”Miłość”, Gienia Bakalarczykówna ”Nadzieja”, Sabina Bogdalówna ”Sabinka”, Jadwiga Baranowska ”Jadźka”, Ewa Bałutowa ”Ewka”, Zofia Błasiakowa ”Zośka”, Marianna Golakowska ”Hanka”, Irena Guzowa ”Irka”, Wanda Jurczyńska ”Sarenka”, Ludwika Karoń ”Ewa”, Janina Kwapińska ”Ewa”, Natalia Klawitrowa ”Natalka”, Stanisława Kosmalówna ”Staśka”, Maria Łataczowa ”Wiara”, Helena Piątek ”Karolka”, Maria Pałczyńska ”Dora”, Helena Rak ”Hanka”, Janina Struzikówna ”Jaśka”, Stanisława Ślęzak „Stacha”, Kazimiera Wąsek ”Sława”, Bronisława Wolska ”Bronia”.
Z Panią B.Wolską – Korgol, ur.19.02.1928, która przeżyła obóz w Ravensbruck, spotkałem się w jej mieszkaniu w Radomsku także w 2016 roku.
Konrad Rudnicki ps. „Zemsta”, ur. 02.07. 1926 r. w Warszawie, jego ojciec Lucjan (1882-1968) znany pisarz, matka Maria (1887-1980) z d. Szukiewicz. Chciał iść do partyzantki, on i jego koledzy: Dudek Sztybel – (zamknięty jednak został w Getcie i zginął), Władek Nowicz (poszedł z nim razem do GL i zginął w pierwszej bitwie partyzanckiej), Dwóch innych starszych kolegów to bracia: Tadeusz Wójcik (trafił do AK) i Zygmunt Wójcik (trafił do BCh).
Konrad przybył do oddziału „Pawła” z Sulejowa w grudniu 1943 r. W oddziale było wtedy ok. czterdziestu partyzantów. Był najmłodszym w oddziale, jedyny „maturzysta„ jak go nazywano. Nosił też przezwisko „Twardowski”, może z powodu tego, że był ciągle jakiś zamyślony, bujający w chmurach, podobno pisał wiersze.
W batalionie „Pawła” pełnił rolę kancelisty. W tornistrze nosił maszynę do pisania. W działaniach bojowych w zasadzie go nie angażowano. Brał udział w napadzie na bank spółdzielczy w Radomsku, gdzie dyrektorem był Adolf Halama. Jak wspominał go też dowódca brygady im. J. Bema – B. Boruta „Hanicz” – ubranie miał ciągle zmięte, zaniedbane, włosy długie, nieogolony, niedbały. Jak sam wspomina, w oddziale znalazło się dwóch bandytów: jeden chodził na prywatne akcje – został rozstrzelany, drugi przyszedł z AK, ukradł pistolet i uciekł. W oddziale „Pawła” był jedenaście miesięcy, aresztowany pod koniec 1944 roku siedział w Jędrzejowie na Gestapo do 14. 01.1945 roku. Jako 18-nastolatek został wyzwolony z więzienia i wyszedł z pierwszymi siwymi włosami.
Zdemobilizowany z oddziału wyjechał z postanowieniem podjęcia studiów. I rzeczywiście studiował na Uniwersytecie Warszawskim, zrobił doktorat w 1953 r., został profesorem na UJ w Krakowie. Zdobył światową sławę w dziedzinie astronomii i astrologii. Miał wiele publikacji, uczestniczył w międzynarodowych sympozjach, został księdzem w Kościele Mariawitów, stąd używał tytułu ksiądz profesor, chociaż, jak często deklarował pochodził z rodziny lewicowej, ateistycznej.
Ojciec Lucjan, a także stryj Adolf – obaj pisarze lewicujący – byli hołubieni przez komunistyczne władze w PRL, odznaczani, nagradzani, wydawani w wielkich nakładach. Ojciec ukończył cztery klasy szkoły podstawowej, samouk, współzałożyciel KPP, członek PPS, SDKPiL, zesłany od 1905 roku redagował „Świt”, pismo PPS w Częstochowie, prozaik, działacz Ruchu Robotniczego, w latach 1952 – 1957 poseł na Sejm. W młodości był ministrantem, przyjaźnił się z ks. Borowskim z Sulejowa, przed śmiercią pobłogosławił syna Konrada krzyżem świętym. Stryj, Adolf Rudnicki napisał paszkwil na Józefa Czapskiego pt. „Major Hubert z Armii Andersa”.
Matka w młodości śpiewała w chórze kościelnym w Radomiu pod dyrekcją Pawlikowskiego. Potem współpracowała z Józefem Piłsudskim „Wiktor” (przenosiła broń). Następnie działała w SDKPiL, KPRP, KPP, PPR, PZPR. Zraziła się do tej działalności, odbyła spowiedź i przyjęła Komunię Świętą w 1959 roku. Uczestniczyła w święceniach syna. Żona Teresa, synowie: Jerzy i Dawid.
Po usilnych poszukiwaniach odnalazłem Księdza Profesora poprzez Internet. Z trudem uzyskałem prywatny numer telefonu i w kwietniu 2013 roku przeprowadziłem z nim rozmowę telefoniczną. Dużo sobie po niej obiecywałem. Przecież to jedyny jeszcze żyjący partyzant z oddziału „Pawła”, żywy świadek historii. O swym dowódcy pewnie dużo opowie. Był bardzo zdziwiony i zaskoczony tematem proponowanej rozmowy, chodziło o jego udział w oddziale „Pawła” w czasie wojny, o jego wspomnienia. Najwięcej czasu poświęcił on jednak temu, jak zdobyłem jego zastrzeżony numer telefonu. Zapowiedział, że wyciągnie konsekwencje. Stanowczo odmówił propozycji spotkania się w Krakowie. Zerwał – jak twierdził – z tamtymi czasami już w lutym 1945 r. i nie chce wracać nawet we wspomnieniach, choć potwierdził, że jego dowódcą rzeczywiście był „Paweł”.
Po inne szczegółowe informacje odsyłał do Nazarewicza (równie dobrze mógłby odsyłać do Moczara). Zakpił sobie? Zdziwił się, że profesor Nazarewicz nie żyje od 2008 roku. Czy szczerze? Wątpliwe. Nic nie wie, niczego nie pamięta, niczego nie chce powiedzieć i….. już nigdy nie powie. Zmarł 12. listopada 2013 r. w Krakowie, o czym zawiadomił Autora wspólny znajomy z UJ prof. Kamil Rusek.