W Domu Katolickim PMK w Dortmundzie 25.11.2023 wystąpił Jan Pospieszalski z filmem i relacją o życiu i działalności s.p.ks.Blachnickiego. Przyjechałem na to spotkanie, by skonfrontować się z nim i zapytać, czemu oczernia mnie publicznie w filmach emitowanych w internecie, jakobym jako agent SB działał na szkodę ks.Blachnickiego.
Nie dostałem takiej szansy. Pospieszalski odebrał mi mikrofon i uniemożliwił wypowiedź.Twierdził, że nie ma z sobą dowodów współpracy i nie chce polemizować publicznie. Odpowiedziałem, że nie ma tych dowodów, bo ich po prostu w ogóle brak. Zostałem publicznie pomówiony i publicznie chcę odpowiedzieć. Jeśli nie mogę ( a przecież to on prowadził w TVP program „Warto rozmawiać”), przekażę mu dokumenty o tym, kim byłem i co naprawdę robiłem na emigracji. Poinformowałem jednocześnie, że dalszą polemikę z nim prowadzić będzie Kancelaria Prawna. (Zostało kilku minutowe nagranie tych scen, które rozesłałem znajomym).
A oto, co chciałem powiedzieć w mym wystąpieniu, do którego ostatecznie nie doszło:
Nazywam się Cezary Jan Lis. Od prawie 44 lat przebywam na emigracji w Niemczech. Kiedyś nie musiałbym się przedstawiać w tym miejscu. Byłem powszechnie znany, a tu na parafii w Dortmundzie bywałem bardzo często. Od 1980r. działałem w Stow. „Polonia Semper Fidelis”, założonym przez dr J.Szpondera. Ks. W.Tokarek był asystentem Stowarzyszenia i zapraszał mnie tu często z odczytami na tematy patriotyczne. Tu, w tym miejscu powstawał w 1992 roku Kongres Polonii Niemieckiej. Od tamtego czasu cieszyłem się przyjaźnią ks.Prałata Mroziuka i wielu innych współzałożycieli Kongresu (m.in.Tad.Sokołowskiego). To ks. Mroziuk zabiegał, bym w 2010 r. po tragedii smoleńskiej i moim powrocie z Krakowa, z pogrzebu pary Prezydenckiej, był członkiem Komisji Wyborczej nowego Prezydenta Polski, tu w Dortmundzie. Wielokrotnie uczestniczyłem tu w demonstracjach po wprowadzeniu stanu wojennego. Współpracując od 1982r. z Ks.F.Blachnickim w Carlsbergu, cieszyłem się gdy w Dortmundzie powstało silne koło ChSWN. Bywałem tu, by zachęcać do udziału w zainicjowanych przeze mnie pieszych pielgrzymkach Essen Neviges oraz w Oazach Dzieci Bożych w Polsce. Z tamtego okresu pozostało mi wiele przyjaźni.
Nie ma chyba bardziej transparentnej osoby, niż ja. Od chwili wyjazdu (ucieczki) z Polski w lipcu 1979 roku prowadziłem dziennik, notatki. Pozwoliło mi to na napisanie obszernej biografii. Ostatni tom pt. „40 lat na niemieckiej ziemi”, dokumentuje szczegółowo, co robiłem w ciągu tych moich ostatnich lat. Byłem przez cały czas bardzo aktywny. Angażowałem się w wiele działań, jeśli tylko (w mym przekonaniu) służyły Polonii i mej Ojczyźnie. Niczego nie muszę się wstydzić, nie mam nic do ukrycia. Od kilku lat prowadzę w internecie bloga: cezarylis.pl. Zamieściłem tam ok. 90 wpisów; o sobie, mojej rodzinie, aktywnościach, zainteresowaniach. Poznałem wielu wybitnych działaczy polonijnych, wspaniałych duszpasterzy. Zdobyłem wielu przyjaciół, wychowałem całe pokolenie młodych ludzi, poprzez swą działalność oazową, z których jestem dumny.
Nikt nigdy nie podziękował mi za tą bezinteresowną działalność. Nigdy też o to nie zabiegałem. Poświęcałem swój czas, swoje pieniądze, traktując swoją służbę, jako misję, powołanie, na rzecz Polski, która zawsze była dla mnie najważniejsza. Ponad 70 razy jeździłem do Polski tylko po to, by bezinteresownie na spotkaniach w Szkołach, Bibliotekach, Parafiach dawać świadectwo o bohaterach moich książek, żołnierzach wyklętych, o Ojcu Blachnickim, z którym miałem zaszczyt współpracować.
W tym też celu, (po przekazaniu w Ahaus pełnej dokumentacji mej współpracy z Carlsbergiem i Ojcem Blachnickim do Instytutu w Lublinie, na ręce dr R.Derewendy i dr T.Nowickiego), spotkałem się w październiku 2020 roku z red. Janem Pospieszalskim i Piotrem Woyciechowskim.
Nie mogłem spodziewać się, że moją otwartość, szczerość w relacjach o współpracy z ks.F.Blachnickim wykorzystają oni następnie w emitowanych w internecie filmikach, przedstawiając mnie jako rzekomego agenta SB, działającego na szkodę s.p. ks.Blachnickiego. To podłość, zniesławienie. Zmuszony zostałem wystąpić na drogę sądową, by bronić swego dobrego imienia.
W mojej obronie wystąpili bliscy współpracownicy ks. Blachnickiego w Carlsbergu m.in.; Teresa Michalczak, Ula Anton, ks.Kazimierz Cwierz, A.J.Łodzińscy, K.Z.Stańczykowie, St.Benning. Nikogo o to nie prosiłem i nie będę prosił. Znało mnie z z mojej działalności na emigracji setki osób. Dzisiaj, po obejrzeniu szkalujących mnie programów, zasiano im niepewność, mają dylemat. To bolesne. Dla nich i dla mnie. Wierzę w prawdę i sprawiedliwość, trzymając się dewizy ks.F.Blachnickiego: „ Prawda + Krzyż + Wyzwolenie”
Teraz jest mój Krzyż, lecz zwycięży Prawda i nadejdzie Wyzwolenie.
Znam osobiście prawie wszystkie osoby występujące w filmie dokumentalnym o Ks.Blachnickim. Mogłoby ich wystąpić jeszcze dwa lub trzy razy tyle. Jestem przekonany, że żadna z występujących i tych nie pokazanych osób, nie mogłaby dać negatywnego świadectwa na temat mojej działalności przy ks.Blachnickim. Jedynymi byli panowie Wojciechowski i Pospieszalski, którzy nigdy nie poznali Ojca Blachnickiego, ani jego działalności w Carlsbergu. Nie skorzystali też z możliwości poznania tej roli.
Wyszli z założenia, że oni wiedzą wszystko lepiej, niż świadkowie. Chodziło im jedynie o szukanie taniej sensacji, zapewnienie sobie oglądalności, swoich zamieszczanych cyklicznie w internecie, filmikach. Ksiądz Blachnicki został otruty, podejrzana Jolanta Gontarczyk, z którą nie mieli jakoś czasu porozmawiać, uciekła do Nowej Zelandii. Trzeba koniecznie kogoś podejrzanego znaleźć. I znaleźli; Cezarego Lisa. Był blisko ks.Blachnickiego, aktywnie działał, a dziś opowiada publicznie o tej współpracy. Nie unika kontaktów, jest łatwo dostępny. Zatem mamy go, agent SB!! Inny podejrzany, to jego przyjaciel, ks.Kazimierz Cwierz, bo ośmielił się wygłosić swoją osobistą opinię nt. okoliczności śmierci. To, co zrobili, jest chore, podłe i niegodziwe.
Panie redaktorze POSPIESZALSKI, okazał się pan kłamcą i oszcercą.
Przykro mi to mówić, bo ceniłem Pana za publicystykę (DoRzeczy) i programy TV (Warto rozmawiać). Jeździłem na Koncerty Pospieszalskich, spotykałem się z rodziną. Pisałem o Antonim Pospieszalskim (nie o synku, który tragicznie zginął) lecz o bohaterskim stryju, zrzuconym w misji FRESTON k.Przyrowa, co przedstawiłem w swojej książce, podarowanej Panu i rodzinie. W korespondencjach i rozmowach nazywał mnie Pan „Ziomalem”, udawał przyjaźń i sympatię (podobnie jak Piotr Woyciechowski). Nic Pan naprawdę nie wie, ani o mnie, ani o działalności sp.ks.Blachnickiego w Niemczech. (choć mógł Pan ode mnie wiele się dowiedzieć). Pan z kolegą szukacie jedynie taniej sensacji i poklasku dla siebie.
W dniu 30.08.2023 ukazał się w internecie nowy film pt.”Ucieczka agentki i nowe wątki w śledztwie” panów J.Pospieszalskiego i P.Woyciechowskiego. Film ponownie szkaluje mnie pomówieniami o rzekomej współpracy z SB po 1985 roku. Szkaluje również mego przyjaciela Ks.Kazika Cwierza, z którym wspólnie udzielaliśmy im wywiadu w X.2020 r.
W tym samym dniu P.Woyciechowski zwrócił się do mnie smsem z propozycją przeprowadzenia szczerej rozmowy o mej współpracy z SB po 1985 r. ( ??? ). Odpowiedziałem zaraz następnego dnia,31.08.2023:
„Nigdy nie oszukuj kogoś, kto ci zaufał i Nigdy nie ufaj komuś, kto cię oszukał”.
Zaufałem Panu i red. J.Pospieszalskiemu, zostałem zmanipulowany, zniesławiony i oszukany.
Wysyłam, mimo wszystko, odpowiedzi na Pana ewentualne pytania:
- Po ucieczce z Polski nie podejmowałem żadnej współpracy z SB.Po 1985 roku, jak to Pan niezmiennie sugeruje, też nie.
- Nie miałem i nie znam żadnego mojego oficera prowadzącego.
- Nie byłem przez nikogo „zadaniowany”.
- Nie przechodziłem żadnego przeszkolenia przez SB, ani KGB.
- Nie ułatwiano mi pobytu za granicą, wręcz przeciwnie.
- Nie manipulowałem ks.bp Szczepanem Wesołym, ani nikim innym.
- Nie czerpałem ze swej działalności na rzecz Polonii żadnych korzyści materialnych, nigdy.
- Nie przyjaźniłem się z Gontarczykami, nie bywałem u nich.
- Na nikogo nigdy nie donosiłem.
- Nie otrułem w końcu ks.Blachnickiego.
Sam zgłosiłem się do Panów, nie jako „dziwny człowiek „, lecz aby dawać świadectwo o wielkiej roli WSPANIAŁEGO KAPŁANA.
Ma Pan jeszcze jakieś pytania ? To proszę je sformułować. Ja mam jedno: czy poza mną i ks.K.Cwierzem, wykrył Pan, przez tyle lat prywatnego śledztwa jakiegoś agenta w Carlsbergu ? ( Były tam przecież wg Panów agenci wszystkich wywiadów. Nie wymieniliście tylko Mossadu.)
Bo Gontarczykowie ujawnili się sami, rok po śmierci Księdza. ( w 1988 roku w telewizji PRLowskiej u Jerzego Urbana)