W niedzielę 5.03. 2023 w TVP 1 wyemitowano film „Baśka”, przypominając postać zapomnianej bohaterki, której tragiczne losy porównać można do losów „Inki” D.Siedzikówny.
Helena Żurowska urodziła się w 24 czerwca 1905 r. w Olszanicy. Pochodziła ze znanej rodziny ziemiańskiej Żurowskich, herbu Leliwa. Jej ojciec, Wiktor Żurowski (04.11.1858 – 17.04.1938) był właścicielem majątków w Myczkowcach, Zwierzyniu, Bereźnicy, Hawłowicach, Posadzie Nowomiejskiej i Boniowicach k. Dobromila. Matka, Władysława Gniewosz, herbu Rawicz (26.06.1877 – 09.11.1936) była córką Stanisława Gniewosza, wice–prezesa Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Galicji. Ślub rodziców odbył się 28 września 1900 r. w kościele Ojców Jezuitów we Lwowie. Obydwoje spoczywają również we Lwowie, w grobowcu rodzinnym na Łyczakowie. Rodzeństwo Heleny to brat Adam, w 1939 roku właściciel majątku na Posadzie k. Nowego Miasta, aresztowany przez Sowietów zaraz po ich wkroczeniu na ziemie polskie, dalsze jego losy są nieznane (mieszkańcy Boniowic utrzymują, że zamordowany został w więzieniu w Dobromilu, ale wymaga to sprawdzenia), siostra Maria Krystyna (1901-1973), doktor medycyny, działaczka społeczna kobiet w Polonii Kanadyjskiej, członek “Board of Governors” na Laurentian University w Sudbury w Ontario, w Kanadzie oraz siostra Anna (1903–1940), która w kościele parafialnym w Nowym Mieście, 27 lutego 1927 r. poślubiła Adama hr. Drohojowskiego (1886 – 1955.). Anna zmarła młodo osierocając syna Krzysztofa (ur. we Lwowie 12.01.1929 zmarł w Krakowie 21.03.1984). Mąż i syn Anny po wojnie zamieszkali w Krakowie.
Helena ukończyła politechnikę lwowską, zdobyła dyplom inżyniera rolnika i po śmierci ojca gospodarowała na liczącym 460 ha majątku Boniowice koło Dobromila. Gospodarstwo należało do wyróżniających się. Mieszkanka Nowego Miasta, gdzie jest polska parafia i przepiękny, gotycko-renesansowy kościół, pani Muchowa, mająca w 1939 roku jedenaście lat, pamięta Helenę Żurowską i jej brata – Helena nosiła się po męsku, a Adam Żurowski jeździł samochodem, który często trzeba było popychać, aby zapalił. Natomiast mieszkanka Boniowic, której matka pracowała u Żurowskich, powiedziała, że Helena była „dobrą panią”, świetnie jeździła konno i kiedy wojska sowieckie zbliżyły się do Boniowic uciekła na koniu. Wiemy, że dotarła na Węgry i już w styczniu 1940r. została zaprzysiężona (przysięgę odebrał „Zagłoba”, Jan Mazurkiewicz) jako kurierka wojskowej bazy „Romek” w Budapeszcie oraz zaczęła obsługiwać trasę o kryptonimie „Las”, biegnącą z Sanoka przez Żubracze do Ungwar i Budapesztu. Szlak prowadził bezpośrednio spod niemieckiej okupacji na węgierską Ruś Zakarpacką, był jednym z bezpieczniejszych, ale też najuciążliwszych – w trudnych warunkach terenowych należało przejść ok. 70 km.
W czerwcu 1940 r. Helena przeszła do pracy w ZWZ w kraju jako zastępca kierownika komórki przerzutowej „Południe” w Krakowie, Adama Smulikowskiego ps. „Rafał”. Po aresztowaniach, latem 1941 roku, na terenie Komendy Obszaru Krakowskiego i w konsekwencji wśród pracowników odcinka łączności z zagranicą «Południe», wraz ze Smulikowskim zostaje przeniesiona do Warszawy. Współpracuje tutaj ponownie z „Radosławem” Janem Mazurkiewiczem, twórcą i komendantem Tajnej Organizacji Wojskowej, potem, po scaleniu z AK, z-cą płk. Emila Fieldorfa, szefa KEDYW-u.
Helena wykonuje coraz bardziej odpowiedzialne i niebezpieczne zadania; jest kurierką KG ZWZ w łączności z okręgami wschodnimi, a w latach 1942-1943 szefem łączności Obszaru Lwów Tajnej Organizacji Wojskowej. Po scaleniu TOW z AK pełniła funkcję kurierki do specjalnych zadań Kedywu KG AK. Z uwagi na wykonywanie tej funkcji posługiwała się fałszywymi dokumentami wystawionymi na nazwisko Anna Jaroszewicz oraz używała kilku pseudonimów np. Leliwa, Heniek, Baśka, Łabędź. Pracowała również przy wytwarzaniu materiałów wybuchowych.
Uczestniczyła w Powstaniu Warszawskim; była łączniczką w Batalionie „Iwo” stacjonującym w Śródmieściu i Zgrupowaniu „Radosław”. Odpowiadała za utrzymanie łączności z Komendą Główną AK i dowództwem powstania. Przekazywała meldunki i rozkazy pomiędzy płk. Mazurkiewiczem „Radosławem” a gen. Chruścielem „Monterem”. Dokonywała rozpoznania kanałów z Czerniakowa na Śródmieście. 17 września 1944 r. podczas przejścia kanałami została ranna w rękę i trafiła do szpitala. Po koniec walk powstańczych została mianowana podporucznikiem i drugi raz odznaczona Krzyżem Walecznych. Po upadku powstania trafiła do obozu jenieckiego, w którym przebywała do kwietnia 1945r. Po wyzwoleniu z obozu jenieckiego nadal pozostała w służbie.
Do grudnia 1945 roku nawiązała kontakty z osobami z dawnej konspiracji. a w 1946 r. weszła w skład aparatu łączności MSW Rządu RP na Uchodźstwie w brytyjskiej strefie okupacyjnej. W lipcu 1947 r. przedostała się do Szczecina, by sprawdzić stan organizacji tamtejszej konspiracyjnej delegatury MSW i dostarczyć fundusze na działalność antykomunistycznego podziemia. 27 lipca 1948 r. wyruszyła z Niemiec przez Czechosłowację do Polski, aby zorganizować nowe struktury łączności po rozbiciu przez UB delegatur MSW. Usiłowała też wyjaśnić losy wcześniej wysłanych do Polski kurierów, po których ślad zaginął. Żurowska jednak była obserwowana i śledzona, nie zdołała się ukryć. 29 września 1948 r. funkcjonariusze UB aresztowali ją w Gdańsku. Podczas śledztwa i rozprawy wykazała się niezłomnością i odwagą; odmawiała odpowiedzi na pytania, nie przyjmowała wersji narzuconej przez śledczego, odwoływała własne zeznania jako wymuszone, wskazywała na uchybienia proceduralne. Wszystko po to, by chronić pomagające jej osoby. Po ciężkim śledztwie, 6 września 1949 r. została skazana na śmierć. Prawdopodobną przyczyną jej skazania na najwyższą karę był fakt zdemaskowania przez nią V Zarządu WiN, jako agentury Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Świadczył o tym list znaleziony u niej w czasie rewizji.
Prezydent Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Helena Żurowska została zgładzona strzałem w tył głowy w więzieniu mokotowskim 21 września 1949 r. Wyrok wykonał kat Mokotowa Piotr Smietański. Przed wyprowadzeniem na egzekucję poprosiła koleżankę z celi o zaśpiewanie ulubionej przez nią piosenki: „Wszystkim samotnym … którym wolność się marzy we śnie, których radość omija i którym jest bardzo źle”.
Była jedną z nielicznych kobiet – więźniarek politycznych, na których wykonano karę śmierci. O okolicznościach śmierci Heleny wspomina też w swojej niezwykłej relacji „Śród żywych duchów” Małgorzata Szejnert: … Jadwiga Woźniak z Mińska Mazowieckiego przyszła opowiedzieć, ze przy niej zabrano z celi Halinę Żurowską, kurierkę, skazaną na śmierć. Proponowani jej przedtem podpisanie zeznań, że Jan Mazurkiewicz „Radosław” współpracował z Niemcami. Obiecywano, że wtedy wyjdzie. Nie podpisała. Następnego dnia więźniarki dowiedziały się od mężczyzn spotkanych w łaźni, ze prali spódnicę z szarej flaneli. Ona miała taką właśnie spódnicę, wiec na pewno ją stracono.
Rodzina nie otrzymała jej ciała, nie poinformowano również o miejscu pochowania zwłok. Najprawdopodobniej została pochowana w zbiorowej mogile na słynnej powązkowskiej „Łączce”. Mam nadzieję, że kiedy odnaleziono już grobowiec rodziców na Łyczakowie i jest materiał genetyczny niezbędny do identyfikacji, to potwierdzenie, że kobiecy szkielet wydobyty przez ekipę prof. Szwagrzyka to szczątki Heleny Żurowskiej jest już bliskie.
Helena Żurowska, spokrewniona z Żurowskimi z Zagórza i Wiktorami z Załuża, kurierka na trasie „Las”, której organizatorem ze strony okupacji niemieckiej był Aleksander Rybicki, z pewnością nie raz była w naszym mieście. Przemierzyła Bieszczady konno uciekając na Węgry, a potem pieszo idąc kurierskim szlakiem. Miała 34 lata, kiedy została żołnierzem na tzw. cichym froncie, 10 lat później, po trudach, ranach i znojach wojennych, za heroizm i walkę o wolność Ojczyzny otrzymała nagrodę – karę śmierci.
(Sylwetkę bohaterki przypomniała Krystyna Chowaniec w Tygodniku Sanockim oraz filmy „Baśka“ i „Czas leśnych kurierów”).