„Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie oddaje za przyjaciół swoich”(cytat z Ewangelii). Takich przykładów w okresie okupacji i czasach po, można znaleźć wiele. Najbardziej znany to Ojciec Kolbe, o którym jeszcze napiszę. A co powiedzieć o tych, którzy wydawali swych przyjaciół, przyczyniali się do ich mordowania ? Zbrodnia Kainowa. O jednym z nich pisałem w poprzednim wpisie. W tym o kolejnym takim przypadku.
Porucznik Aleksander Młyński „Drągal” to jeden z najsłynniejszych żołnierzy antykomunistycznej partyzantki na ziemi radomskiej. Podczas okupacji niemieckiej żołnierz Armii Krajowej, po wojnie Narodowego Związku Zbrojnego oraz Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Jego partyzancka epopeja zakończyła się dopiero 25 sierpnia 1950 r., kiedy to został zastrzelony wraz z dw8z Eoma swoimi podkomendnymi w Kolonii Wawrzyszów pod Wolanowem. „Drągal” i jego żołnierze zginęli od kul członków grupy pozorowanej UB, udającej patrol partyzancki, a do tragedii walnie przyczynił się jego brat cioteczny, zdrajca i agent UB o kryptonimie „15”, jeden z najstarszych stażem partyzantów „Drągala”, Marian Bukała „Zbych”.
Aleksander Młyński, s. Władysława, urodził 14 lutego 1925 r. w okolicach Sienna przedwojenny pow. Iłża. Jego rodzina przed wojną, jako osadnicy, wyemigrowała do miejscowości Wysokie Litewskie pow. Brześć nad Bugiem. Tam objęła kilkuhektarowe gospodarstwo, i tam również zastał ich wybuch II wojny światowej. W czasie okupacji Aleksander Młyński był żołnierzem kresowych oddziałów Armii Krajowej. W kwietniu 1945 r., rodzina przyszłego „Drągala”, a on wraz z nią, powróciła w okolice Sienna i zamieszkała we wsi Kadłubek.
Zagrożony aresztowaniem przez UB, zdążył uciec i zaczął się ukrywać. Od tego momentu datują się jego kontakty organizacyjne z żołnierzem AK z tego terenu Marianem Bukałą „Zbychem”. Niedługo później Młyński wstąpił do oddziału chor. Antoniego Owczarka „Zygadły”(zmarł w komunistycznym więzieniu 6 II 1950 r.), który zorganizował go z członków rozbitej jesienią 1945 r. grupy Narodowych Sił Zbrojnych/Narodowego Związku Zbrojnego por. Adama Gomuły „Beja”, uczestnika spektakularnej akcji rozbicia więzienia w Radomiu, przeprowadzonej pod dowództwem por. Stefana Bembińskiego „Harnasia” 9 września 1945 r.
W oddziale „Zygadły” przyjął pseudonim „Drągal” i otrzymał funkcję dowódcy drużyny. W maju 1946 r. „Zygadło” podporządkował się mjr. Franciszkowi Jerzemu Jaskulskiemu „Zagończykowi”, komendantowi Inspektoratu Radomskiego WiN, a po jego aresztowaniu 26 lipca 1946 r. wraz ze swoją grupą usamodzielnił się i ponownie zaczął działać, jako oddział podziemia narodowego. 22 października 1946 r. patrol dowodzony przez „Drągala” zorganizował zasadzkę i w okolicach wsi Rajec [pow. Radom] zlikwidował kpt. Wasyla Leśnikowa, sowieckiego doradcę PUBP w Kozienicach. Oddział „Zygadły”, ujawnił się w drugiej połowie listopada 1946 r. Kilka dni po ujawnieniu „Zygadło” został aresztowany w Radomiu przez UB, w wyniku czego jego żołnierze wrócili do podziemia. Niewiele wcześniej, bo w połowie października 1946 r., ppor. Tadeusz Zieliński ps. „Igła”, którego oddział również wchodził w skład zgrupowania dowodzonego przez „Zagończyka”, uznając za realną groźbę represji w stosunku do ujawnionych we wrześniu 1946 r., postanowił ten oddział odtworzyć. W listopadzie 1946 r. „Drągal” wraz z kilkuosobową grupą zdecydowanych walczyć dalej, dołączył do oddziału „Igły” i został w nim jednym z dowódców patroli. W czasie amnestii z 1947 r., tj. w okresie marzec – kwiecień tegoż roku, znakomita większość partyzantów „Igły” ujawniła się, choć sam dowódca najprawdopodobniej nie zdecydował się na ten krok. „Drągal”, jak wielu innych uczestników czynnego oporu antykomunistycznego, próbował wrócić do normalnego życia, jednak ponownie zagrożony aresztowaniem wrócił do podziemia.
Oddział, a właściwie kilkuosobowy patrol partyzancki odtworzony przez ”Drągala” skupiał osoby, które podobnie jak on, były zagrożone aresztowaniem i gdzie prawie wszyscy posiadali duże doświadczenie partyzanckie nabyte w wyniku dotychczasowej działalności w podziemiu antykomunistycznym. W 1947 r. ponownie podporządkował się „Igle” († 24 VI 1948 r.) i współpracował z oddziałem Antoniego Szeligi „Wichra” († 23 X 1948 r.). Partyzanci skupieni wokół „Igły”, w liczbie ok. dwudziestu, byli na tyle aktywni, że w 1948 r. władze komunistyczne przeznaczyły do działań przeciwko nim batalion KBW z siedzibą w Radomiu, co było ewenementem w skali województwa.
Po okresie współpracy z „Igłą”, na przełomie 1947 i 1948 r., patrol ”Drągala” podjął samodzielną działalność. Między latem 1947 r. a sierpniem 1950 r. (w różnych okresach) do grupy „Drągala” należeli m.in.: Janusz Durski, Jan Gregorczyk „Jastrząb”, Tadeusz Marszał „Daszko”, Zygmunt Wójcicki „Kawka”(† 2 VI 1949 r.), ppor. Antoni Sobol „Dołęga” († 18 VI 1949 r.), Jerzy Sobol „Gil”, Marian Bukała „Zbych”, Józef Oko „Kat”, Czesław Gomuła „Bejok”, Zbigniew Ejnenberg „Powstańczyk” oraz Zygmunt Chmielewski „Lew”. W sierpniu 1950 r. przy „Drągalu” byli już tylko dwaj ostatni z wymienionych. Pozostali zginęli albo zostali aresztowani przez UB.
Przez kilka lat partyzanci operowali na tych samych terenach (m.in. powiaty: radomski, kozienicki, opoczyński) i znani byli okolicznej ludności. Wielu mieszkańców północnej Kielecczyzny udzielało im pomocy, płacąc później za to pobytem w aresztach UBP i więzieniach. Oficerowie śledczy z UB, sporządzający akty oskarżenia przeciwko osobom wspierającym grupę „Drągala”, potwierdzili zjawisko poparcia u części społeczeństwa polskiego wyrażające się m.in. udzielaniem w różny sposób […] pomocy tymże bandytom. Według dokumentów i opracowań komunistycznych od początku 1948 r. do sierpnia 1950 r. grupa „Drągala” dokonała 106 napadów terrorystyczno – rabunkowych. Przypisano jej również 16 zabójstw, w tym: 3 funkcjonariuszy MO, 3 żołnierzy KBW i kilku członków PPR.
Janusz Durski, przebywający w grupie „Drągala” przez kilka tygodni jesienią 1947 r., w trakcie przesłuchania zeznał: „Drągal” mówił nam, byśmy się jak najwięcej pokazywali ludziom z bronią w celu podtrzymania ducha […], że jeszcze są partyzanci i niedługo wszystko się zmieni […], dokonywaliśmy aktów dywersji, rabując spółdzielnie jako sklepy państwowe i rozdając zrabowane towary ludziom po wsiach, mieliśmy na celu zdobyć zaufanie ludzi do nas, byśmy mogli korzystać z ich poparcia i pomocy w razie potrzeby […]. Natomiast nie rabowaliśmy towarów w prywatnych, nawet sklepowym spółdzielni, w celu wykazania […], iż nie jesteśmy bandą rabunkową, tylko leśną grupa partyzancką.
Pomimo nieprzerwanych działań operacyjnych, aparatowi bezpieczeństwa przez kilka lat nie udawało się całkowicie rozbić grupy, a wokół samego dowódcy wytworzył się „mit człowieka niezwyciężonego”. W 1950 r. „Drągala”, „Lwa” i „Powstańczyka”, na terenie ówczesnych pow. radomskiego, iłżeckiego, kozienickiego, koneckiego, opoczyńskiego i grójeckiego próbowało ująć kilka tysięcy żołnierzy KBW, funkcjonariuszy MO i UB, oraz członków ORMO zorganizowanych w grupy operacyjne. Do tego dochodziło jeszcze kilkuset agentów i informatorów UB. Wszystko na nic. „Drągal” potrafił uciec z każdej zasadzki i jeszcze potem zaatakować.
Przełom nastąpił 23 lipca 1950 r., gdy w ręce UB wpadł ukrywający się w pojedynkę Marian Bukała „Zbych”, były partyzant „Drągala”. Przed aresztowaniem ukrywał się na Ziemiach Zachodnich, gdzie k/Kostrzynia pracował jako księgowy w PGR. UB przejął jego listy pisane do narzeczonej i tym tropem dotarł do niego. Po aresztowaniu złożył bardzo obszerne zeznania, w których zdradził m.in. aż 163 kwatery, z których korzystali partyzanci „Drągala”. Pod groźbą wyroku śmierci za wcześniejszą działalność zgodził się również na współpracę, otrzymał kryptonim „15” i podjął się w ciągu miesiąca doprowadzić do likwidacji „Drągala” i jego ludzi. Z zachowanych dokumentów wynika, że do współpracy nakłonił go funkcjonariusz UB o nazwisku Siudeja, a oficerem prowadzącym był Józef Remsak. Z kolei plan likwidacji „Drągala” opracowali wyżsi oficerowie WUBP w Kielcach. Przewidywał on, że „Zbych” otrzyma do pomocy trzech funkcjonariuszy UB, którzy mieli odegrać rolę „cichociemnych” zrzuconych w Górach Świętokrzyskich. Ten pozorowany patrol partyzancki miał dokonać kilku napadów, by uwiarygodnić się w oczach „Drągala”. Plan szybko wcielono w życie – „Zbychowi”, a właściwie już „15” towarzyszyli w terenie Stanisław Bednarski, Marian Sieroń i Zygmunt Łagowski.
Początek końca grupy „Drągala” nastąpił 20 sierpnia 1950 r., kiedy to prowadzeni przez „Zbycha” i udający partyzantów ww. funkcjonariusze UB rozpoczęli realizację planu nakreślonego w gabinetach WUBP w Kielcach. Tak jak zaplanowano, rozbito spółdzielnię w Cerekwi, a zaraz po tym wydarzeniu „Zbych” odwiedził niektóre znane sobie kwatery grupy „Drągala”, gdzie informował, że szuka z nią kontaktu. Kilka dni później, w nocy z 24/25 sierpnia do Kolonii Wawrzyszów przybyli „Drągal”, „Powstańczyk” oraz „Lew” i od razu udali się na spotkanie ze „Zbychem”, do którego doszło w domu Jana Gibały. Dalszy rozwój wypadków przedstawił w raporcie kpt. Kozik:
Wszyscy serdecznie pocałowali się, po krótkiej rozmowie położyli się spać. Rano przygotowano śniadanie, wypito litr wódki, „Drągal” ze „Zbychem” wspominali przeżycia wspólne i w miłej pogawędce udali się na skraj lasu, w lesie spożyli po raz drugi śniadanie, które zostało przyniesione przez kobiety i w dalszym ciągu przyjemnie gawędzili, że teraz im będzie dobrze, bo jest ich więcej itp., mocowali się na ręce, co „Drągala” już wyczerpało z sił. Wszyscy znużeni pokładli się spać. Wtedy na umówiony znak otworzono do bandytów ogień z pistoletów, zabijając ich na miejscu, m.in. bandyta „Zbych” również celnie strzelał do swoich kolegów.
Bezpośredni udział „Zbycha” w zabójstwie kolegów potwierdza jego własne „doniesienie agenturalne” z 31 sierpnia 1950 roku, firmowane kryptonimem „15”, a przyjęte przez Józefa Remsaka: W czasie tej rozmowy ja położyłem się spać, a „Drągal” z moimi kolegami jeszcze rozmawiali. Obudziły mnie strzały pierwsze, gdy się zerwałem, chwyciłem za pistolet i zacząłem strzelać do „Drągala” wspólnie z kolegami.
W 1984 r. „Tygodnik Radomski” opublikował wspomnienia jednego z morderców „Drągala” i jego ludzi, w których zabójca tak chełpił się swoim dokonaniem: Odczekałem i jeszcze raz spróbowałem dać znać Sieroniowi [jeden z funkcjonariuszy UB, udających partyzantów], leciutko dotykając jego stopy. Wystarczyło. On strzelił do „Powstańczyka” – bandyta nie zdążył nawet jęknąć. Ja wziąłem na cel przepełnione miłością do bliźniego serce „Drągala”. Beknął tylko niesamowicie.
15-letni wówczas Adolf Dźbik, mieszkający z rodzicami i trzema siostrami (wszyscy oni należeli do siatki terenowej „Drągala”) w Kolonii Wawrzyszów [pow. radomski], tak opisywał tamte wydarzenia: […] Jakiś czas potem [po zabójstwie] wieś otoczyli ubecy i zainscenizowali atak. Szli polami i strzelali w ziemię, aż kurz leciał. Chodziło o to, aby ci ubecy, którzy u nas byli, mogli się wycofać, że niby „Drągala” kto inny zastrzelił. Ale ja widziałem ich ciała. […] Wiem, że ubecy zamierzali ich zabić wcześniej, w nocy podczas snu, ale „Drągal” się przebudził. On był bardzo czujny, mógł nawet trzy noce wytrzymać bez spania. Miejsce, w którym go zabito, oznaczyliśmy kamieniami.
Po zainscenizowanej obławie grupy operacyjnej UB-KBW, która jakoby miała zlikwidować partyzantów, funkcjonariusze UB załadowali zwłoki „Drągala” i jego ludzi na furmanki i strzelając po drodze „na wiwat” pojechali do Wolanowa, gdzie ciała „Powstańczyka” i „Lwa” przeładowano na samochód i odwieziono do Radomia, zaś zwłoki „Drągala” wystawiono na widok publiczny przed posterunkiem MO. Po kilku godzinach również ciało „Drągala” przewieziono do Radomia. Tam obmyto je z krwi i włożono do zbitej z desek gabloty ze szklanymi szybami. Gablota stała przez wiele godzin przed budynkiem Prezydium Powiatowej Rady Narodowej. Następnie odwieziono ją do Warszawy, do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Każdy z biorących udział w zabójstwie „Drągala” i jego podkomendnych funkcjonariuszy UB został wyróżniony nagrodą pieniężną w kwocie 3000 zł i awansem służbowym.
Rodzina Dźbików zapłaciła straszliwą cenę za pomoc udzielaną partyzantom. Kilka dni po śmierci „Drągala”, w Kolonii Wawrzyszów zjawili się milicjanci. Aresztowali trzy siostry i matkę, zostawiając chorego na astmę ojca i młodego Adolfa. Następnie przeprowadzono rewizję, podczas której doszczętnie zdemolowano cały dom. Siostry otrzymały wyroki od 8 do 12 lat więzienia. Najgorszą katownię przeszła siostra Marianna, narzeczona „Drągala”, która nieomal została zamordowana podczas brutalnego śledztwa, w trakcie którego – na rozkaz sowieckiego „doradcy” przy PUBP w Radomiu – zmiażdżono jej palce u nóg i przypalano pięty.
Po akcji w Kolonii Wawrzyszów „Zbycha”, czyli agenta „15”, czekała bardzo przykra niespodzianka. Już w połowie września został on aresztowany i stanął przed sądem wojskowym. Wyrokiem z 29 września 1951 r. został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. W więzieniach spędził ponad 10 lat, których mury opuścił 14 kwietnia 1962 roku. Zmarł w 1985 r.
Do dziś nie wiadomo gdzie komuniści pogrzebali ciała „Drągala” i jego żołnierzy. Obecnie, w miejscu ich śmierci w kolonii Wawrzynów wznosi się nieduży krzyż, ustawiony tam przez działaczy Ligi Republikańskiej w 2000 roku, zaś w centralnym punkcie Radomia odsłonięty rok później, staraniem Fundacji „Pamiętamy”, pomnik poświęcony żołnierzom Zgrupowania WiN dowodzonego przez mjr. Franciszka Jaskulskiego „Zagończyka”, w tym również por. Aleksandrowi Młyńskiemu „Drągalowi” i jego poległym oraz pomordowanym podkomendnym.
(W opracowaniu wspierałem się filmem, znalezionym w internecie i opracowaniem historyka: Grzegorza Makusa, autora strony internetowej „Żołnierze Wyklęci – Zapomniani Bohaterowie”)