Wspominałem go często w swoich książkach, gdzie pisałem o żołnierzach legendarnego „Warszyca”
Jego prawdziwe nazwisko to Zygmunt Lercel. Urodził się 2 maja 1921 roku we Włocławku, w rodzinie Mieczysława, legionisty II Brygady i Genowefy z Siwińskich. Przed wybuchem II wojny światowej ukończył w Aleksandrowie Kujawskim gimnazjum salezjańskie, należał też do „Sokoła”. W czasie kampanii wrześniowej walczył w 14 Pułku Piechoty. Przed nadejściem Armii Czerwonej wyjechał w 1945 roku do Włoch, gdzie wstąpił do II Korpusu Polskiego i w stopniu podporucznika służył w 3 Dywizji Strzelców Karpackich. W II Korpusie miał rzekomo przejść kurs dla oficerów informacji i propagandy. Po dekonspiracji musiał wracać do Polski. W Warszawie zgłosił się do Sztabu Generalnego i wkrótce został tajnym współpracownikiem Głównego Zarządu Informacji. Przyjął pseudonim „Siwiński” będący nazwiskiem panieńskim matki.
Powstał pomysł przeniknięcia agenta Siwińskiego do struktur KWP. Miał on stworzyć nowy sztab pod własnym kierownictwem. Przybrał pseudonim kapitana „Z 24”. Został zaopatrzony w fałszywe rozkazy, na podstawie których mógł występować, jako wysłannik gen. Władysława Andersa. Mjr Naum Lewandowski, rosyjski oficer Smersz z GZ Informacji Wojskowej, przygotował plan zakładający, że „Siwiński” dotrze do resztek oddziałów „Warszyca” i doprowadzi do ich unicestwienia. Partyzanci stracili dowództwo i Inforrmacja postanowiła zorganizować je od nowa – następcą „Warszyca” miał zostać „Siwiński” „namaszczony” przez sztab Andersa. Człowiekiem, który miał go kontrolować, był Henryk Brańczyk – rzekomy łącznik kapitana „Z 24”.
Siwiński po raz pierwszy w Radomsku pojawił się ” z grubą paczką dolarów 9 sierpnia 1946 r. Trzy dni później poznał w Szczercowie Jana Nowaka „Cisa–Troję”, zastępcę Komendy Powiatowej KWP w Łasku; 19 sierpnia w lesie ostrowskim koło Wólki Prusickiej został skontaktowany z Adamem Dulębą „Jurem” i jego oddziałem. 24 sierpnia poznał Henryka Glapińskiego „Klingę”.
W ciągu trzech tygodni kapitan „Z 24” podporządkował sobie wszystkich poznanych dowódców KWP, zorganizował mieszkania konspiracyjne w Radomsku i Łodzi, zebrał dane o sieci wywiadowczej. Na użytek operacji, której nadano kryptonim „Lasy”, „Siwiński” otrzymał pseudonim „Z-24”, a Informacja przygotowała mu legendę: dokumenty, dolary i rozkazy z Londynu.
Wyprawę „Jura” i jego podkomendnych na wschód opisał w raporcie mjr Lewandowski:
Dnia 9.09.46 o godz. 5-ej rano agent „Siwiński” wraz z szoferem „SUB” i 13-toma bandytami wyjechali autem z Trusicka do Lublina. O godz. 9.30 rano auto znalazło się w umówionym miejscu na szosie pod Garwolinem i wg planu zatrzymało się. „Siwiński” i szofer „SUB” wyskoczyli z auta i zalegli w umówionym miejscu. Wtedy padła komenda „ognia!”, w następstwie czego wszyscy jadący autem wraz z „Jurem” zostali zabici. Między zabitymi znajdował się „Jur”, „Kmicic”, szef wywiadu „Odważny”, „Księżyc”, „Chudy”, „Mały”, „Twardy”, „Hardy” i inni. Wszyscy partyzanci KWP zginęli. To była egzekucja bez sądu. Nie wiadomo, co stało się z ciałami zamordowanych.
Po kilku następnych dniach, 14 września 1946 „Siwiński” zorganizował kolejny wyjazd do Warszawy. Tym razem dla dowódcy Obwodu Łask Jana Nowaka „Cisa-Troję” i jego dwóch żołnierzy; „Korczaka“ (Kazimierz Nowicki, szef wywiadu KWP Obwodu Łask) i „Żbika” (Zdzisław Kosobucki, adiutant „Cisa”) wysłał na spotkanie „z politykiem PSL”. Po przyjeździe do stolicy zatrzymali sie w okolicach ulic E.Plater i Nowogrodzkiej. Tam zostali otoczeni przez liczną grupę funkcjonariuszy UB i trafili do więzienia.
Po aresztowaniach, do których doprowadził „Z-24”, ubecy złapali jeszcze ponad sto osób związanych z oddziałami „Warszyca”. Kilka dostało karę śmierci i zostało straconych, zapadło wiele wyroków wieloletniego więzienia. Zniknięcie kolejnych dowódców ukrywał przed partyzantami tłumacząc, że zostali oni przerzuceni na Lubelszczyznę. Skutkiem akcji były liczne aresztowania i obławy na szeregowych żołnierzy podziemia.
Kariera Zygmunta Lercera załamała się w 1948 roku. Wyszło na jaw, że agent Siwiński na terenie byłego województwa przemyskiego sporządza nieprawdziwe raporty, a oprócz tego chwali się znajomościami z oficerami informacji. Lercel został aresztowany 10 września 1948 roku i osadzony w areszcie Informacji Wojskowej w Krakowie, a śledztwo dowiodło, że kłamał w raportach. Jeden z oficerów Informacji zalecał: „W oparciu o posiadane kompromitujące materiały sprawę przeka[1]zać do sądu, który niewątpliwie ze względu na charakter przestępstw z okresu okupacji, jego współpracę podczas II wojny światowej z pruszkowskim KRIPO (współpraca z Gestapo) wyda wyrok orzekający karę śmierci”. Śledztwo prowadzone przeciwko niemu zostało zakończone 26 stycznia 1950 roku aktem oskarżenia.
Zygmunt Lercel został oskarżono o to, że jako funkcjonariusz niemieckich władz bezpieczeństwa działał na szkodę osób poszukiwanych i prześladowanych przez władze ze względów politycznych i rasowych. Od września do grudnia 1944 roku przyczynił się do aresztowania w Pruszkowie i Częstochowie łącznie siedmiu osób narodowości polskiej oraz dwóch narodowości żydowskiej. Ponadto w akcie oskarżenia znalazł się zarzut nielegalnego posiadania broni palnej. 6.9. Los szpicla Lercel wiedział, że szanse na ratunek ma marne, i dlatego podczas procesu zaczął konfabulować. Wiedział, że wszystko, co powie, będzie szczegółowo sprawdzane. Opowiadał więc, że na Zachodzie miał kontakt z Anglikami, którzy pracowali nad bombą atomową. Ja w swym ręku posiadam bardzo ważne sprawy, które w odpowiedniej chwili miałem dać Informacji – pisał z aresztu do byłych przełożonych. I teatralnie prosił o truciznę: Dziś proszę kapitana, aby uprosił obywa[1]tela pułkownika, żebym mógł za swoje zasługi wybrać sobie rodzaj śmierci – pragnę się otruć i dlatego błagam o dostarczenie mi trochę trucizny – cjanku, arszeniku (…). I błagam kapitana o dopomożenie mnie w tym. Obywatelowi Pułkownikowi dziękuję za jego dobre serce, że w czasie mojego aresztu zezwolił na to, żebym dostawał masło. Śledczy szybko doszli do wniosku, że gra na zwłokę, i zakończyli śledztwo. W trwającym kilka godzin tajnym procesie, w którym Lercel nie miał nawet obrońcy, 15 marca 1950 roku został skazany na łączną karę śmierci i przepadek całego mienia na rzecz Skarbu Państwa. Skarga rewizyjna skazanego nie została uwzględniona przez Najwyższy Sąd Wojskowy. 25 maja prezydent Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Wyrok wykonano 1 czerwca 1950 r. o godz. 20.30. Tak kończą się zawiłe losy agenta „Z 24”. Szpieg został pochowany w anonimowej mogile na tzw. „Łączce” na Powązkach, gdzie grzebano m.in. żołnierzy AK mordowanych w mokotowskim więzieniu.
„Warszyca” przeżył o ponad trzy lata – kpt. Stanisław Sojczyński został stracony 19 lutego 1947 r.