Poprzedni wpis dotyczył znanej aktorki, oskarżanej o współpracę z okupantem w czasie II wojny św. Teraz o innej, także znanej w swoim czasie i pięknej kobiecie. „Odkryłem” ją, kiedy zbierałem materiały dot. Rodziny Reszków. Znakomita rodzina słynnych w świecie śpiewaków operowych. Ale jak to niestety często bywa, w rodzinie znalazła się „czarna owca”.
Czy w istocie była zdrajczynią ? Komu tak naprawdę służyła? Skąd się wzięły opowieści o jej osobliwym uzbrojeniu, z którym krążyła po ulicach walczącej stolicy? Te i inne zagadki dotyczące Wandy Kronenberg postanowił rozwikłać dziennikarz Michał Wójcik, autor książki „Baronówna”, która ukazała się w 2018 roku. Ja pisałem o niej wcześniej, nie znając książki. Na podstawie dostępnych mi materiałów uznałem ją za zdrajczynię, agentkę gestapo, o czym pisałem w swych książkach. Po lekturze książki M.Wójcika, utwierdziłem się w mym przekonaniu.
Wywodziła się ze słynnego rodu zasymilowanych żydowskich bankierów. Jej pradziad i dziad, Leopold Stanisław Kronenberg i Leopold Julian Kronenberg, stworzyli biznesowe imperium, w skład którego wchodziły banki i liczne zakłady przemysłowe.
Wanda Kronenberg urodziła się w 1922 r. Była pierworodnym dzieckiem małżeństwa Leopolda Jana Kronenberga i Wandy de Montalto-Rowton – owdowiałej Włoszki z brytyjskim paszportem. W trzy lata później parze urodził się jeszcze syn Wojciech. Dziewczynka dorastała w spokoju i dostatku w Warszawie i w Wieńcu na Kujawach, gdzie znajdowały się pałac i spora posiadłość ziemska Kronenbergów. Mimo to nie wyrosła na typową salonową damę – ułożoną i przywiązaną do konwenansów. Wręcz przeciwnie. „To młoda kobieta w typie, który Rosjanie charakteryzują nazwą „razwiaznaja barysznia” (duży tupet połączony z temperamentem) i której dominującą cechą charakteru jest samowola i ryzykanctwo” – opisywał ją później akowski agent o pseudonimie Jastrzębiec. W raporcie nie poskąpił także słów zachwytu nad jej urodą. „Przystojna, zgrabna, szczupła kobieta, ciemna szatynka o twarzy owalnej, o żywych, inteligentnych oczach” – podkreślał.
Siedemnastoletnia Wanda popadła w konflikt z rodzicami. Zakochała się w przystojnym młodym dziennikarzu Witoldzie Jasiłkowskim i zamierzała się z nim związać. Państwo baronostwo gorąco protestowali przeciwko mezaliansowi, ale za nic nie mogli przekonać córki do zmiany decyzji. Ostatecznie kres rodzinnemu sporowi położył wybuch wojny. Państwo Kronenbergowie z synem zostali w Warszawie. Przeżyli dramatyczne chwile. Ich pałac, pełen cennych dzieł sztuki i książek, spłonął trafiony niemieckimi bombami. Matkę Wandy ledwo uratowano z pożaru.
Tymczasem ich córka wraz z ukochanym ewakuowała się do Lwowa. Tutaj młodzi wzięli ślub. I w kilka tygodni później wrócili do stolicy. W okupowanej Warszawie mąż Wandy, Witold Jasiłkowski ps. Grot zaczyna prowadzić ciemne interesy do spółki z dwoma znajomymi. „Posiadali dużo pieniędzy, mieli broń, korzystali z aut niemieckich. Aresztowani przez Gestapo, zostali wkrótce zwolnieni” – opisywał ich działalność agent AK Stanisław Siekierski ps. Stahl. W tym samym raporcie podkreślał, iż grupa była powiązana z jakąś polską organizacją podziemną. Czym dokładnie się zajmowali? Czy prowadzili podwójną grę, pozostając także na usługach hitlerowców? Jaką rolę w tym towarzystwie miała nasza bohaterka? Nie wiadomo. Pewne jest, że latem 1941 r. Niemcy uznali ich za niebezpiecznych lub niepotrzebnych i aresztowali. Los Jasiłkowskiego pozostaje nieznany. Jego dwaj koledzy trafili do Auschwitz. Natomiast Wanda ratuje się ucieczką do Lwowa i tam na przełomie 1941 i 1942 r. zostaje zwerbowana do pracy dla Gestapo. W lwowskim Gestapo baronówna zajmuje się rozpracowywaniem działalności siatek NKWD i ukraińskich nacjonalistów. Przykłada się do swojej nowej pracy. Dzięki niej do niemieckich kazamatów i pod ścianę trafia mnóstwo komunistów. W tym samym czasie młoda arystokratka rozpoczyna swoją podwójną grę. Nawiązuje kontakt z wywiadem Armii Krajowej. Sporządza swoje pierwsze raporty opatrzone pseudonimem „Lida”. Zjednuje sobie sympatie wielu gestapowców, ale nie Oberscharführera Otta. Ten nie ufał jej i uważał ją, nie bez racji, za podwójną agentkę.
Z odsieczą Wandzie przyszedł niejaki Paul Firckers alias dr Schmidt. Był oficerem Abwehry. Prawdopodobnie piękna i inteligentna Polka zrobiła na nim duże wrażenie. Postanowił więc ją uratować i zarazem wciągnąć w szeregi swojej organizacji. Pod koniec maja 1942 r. zabrał ją ze Lwowa, gdzie była na wpół „spalona”, z powrotem do Warszawy. Tutaj Kronenberżanka zaczyna pracę dla już trzeciej tajnej służby. Pod pseudonimem Wanda Jegoroff. W stolicy baronówna zaczyna prowadzić coraz bardziej niebezpieczną dla siebie grę. Porusza się po grząskim gruncie. Pod pseudonimem Edith Müller zaczyna pracę w warszawskim Gestapo. Na Szucha podlega samemu SS-Hauptsturmführerowi Wolfgangowi Birknerowi. Od jesieni 1942 r. szefowie nazistowskich służb stwierdzają, że kluczową sprawą dla zabezpieczenia zaplecza frontu wschodniego jest walka z rosnącym w siłę ruchem komunistycznym i sowieckim wywiadem. Warszawa staje się jednym z najbardziej aktywnych pól walki na tym niewidzialnym froncie. Agentka „Edith Müller” zaczyna działać na tym odcinku i odnosi pierwsze sukcesy. Pozyskuje dla Gestapo cenne dane na temat działalności Polskiej Partii Robotniczej. Zresztą te same dokumenty dostarcza także swojemu nowemu „pracodawcy” Franzowi Grablowskiemu. Ten jest warszawskim rezydentem Referatu III F (inaczej P-3), czyli specjalnej komórki Abwehry zajmującej się werbowaniem agentów i przerzucaniem ich na teren ZSRR, a także infiltracją polskiego podziemia. „Wera”, bo pod takim pseudonimem pracuje u niego Kronenberżanka, uzyskuje status najcenniejszej informatorki w jego siatce. Baronówna zakłada własną malowniczą drużynę wywiadowczą rezydującą w Wołominie. Należy do niej trzech przystojnych dwudziestolatków: Sergiusz Karol Wołoszyn i dwóch braci Kochanowiczów. Ten pierwszy jest współpracownikiem Gestapo, a dwaj pozostali, urobieni przez Wandę, uważają, że pracują dla aliantów. Młoda kobieta zarządza nimi w dość oryginalny sposób – rozkochuje ich w sobie, po czym wykorzystuje ich rywalizację o jej względy, by łatwiej ich sobie podporządkować. Z jej polecenia chłopcy infiltrują środowiska AK i NSZ.
W 1943 r. w siedzibie Gestapo przy alei Szucha pojawia się dynamiczny kapitan Alfred Spielker. Powołuje do życia Sonderkommando IV AS, którego zadaniem jest całościowe rozpracowanie polskiego ruchu oporu. W swojej antypolskiej działalności miał wiele sukcesów, z których największym była słynna prowokacja „Nadwywiadu”. Wanda zaczyna z nim współpracować.
Armia Krajowa, której wciąż słała raporty jako „Lida”, coraz mniej jej ufała. W lutym lub marcu 1944 r. Wojskowy Sąd Specjalny (WSS) wydał na nią wyrok śmierci. Na jakiej podstawie? Michał Wójcik wyklucza, że „Lidę” skazano za wydanie któregokolwiek z członków podziemia w ręce Gestapo. Przedstawia wiele innych teorii. Według jednej miała zostać ukarana za świadome wprowadzenie w błąd wywiadu AK w jednej z kluczowych spraw. Inna mówi, że chciała wystawić Niemcom komendanta głównego AK gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego.
Wykonanie wyroku zlecono oddziałowi 993W. Nieudany zamach miał miejsce na ul. Królewskiej 17.04.1944. Zostały zabite dwie jej służące, współpracowniczki, Wanda przeżyła. Czterokrotnie próbowali dopaść baronównę. Bezskutecznie. Tylko raz udało im się ją lekko zranić. Jednak na początku sierpniu 1944 r. szczęście ją opuściło. W czasie powstania warszawskiego Wanda Kronenberg znajdowała się na terenie Śródmieścia Południowego. Tutaj została zatrzymana. Zatrzymał ją jako podejrzaną Stanisław Topór „Wróbel” a w czasie rewizji znaleziono w jej torebce legitymację służbową Gestapo na nazwisko Wanda von Kronenberg. Rozstrzelana została przez Władysława Abramowicza ps. „Litwin”, dowódcę II Rejonu Obwodu Śródmieście AK. Pochowano ją na podwórku jednej z kamienic na Kruczej.
Wojna nie oszczędziła rodziny Kronenbergów. Oprócz Wandy pochłonęła ona jej brata Wojciecha ur. 1925, który poległ w partyzantce( w 1944 we wsi Boków k. Przysuchy), i matkę, która zginęła przy bombardowaniu przez Rosjan Warszawy w trakcie powstania warszawskiego. Przeżył jedynie ojciec Leopold Jan Kronenberg. Zmarł na emigracji w 1971 roku.
.