Wczoraj Telewizja Polska zaprezentowała film „Marusarz. Tatrzański orzeł”. To opowieść o życiu i karierze Stanisława Marusarza (aktor: Mateusz Janicki) – legendarnego skoczka narciarskiego, ale także żołnierza Armii Krajowej i kuriera tatrzańskiego. Pretekstem do ukazania jego losów stał się słynny skok w garniturze na Turnieju Czterech Skoczni w 1966 roku. Film ukazuje również postać siostry Marusarza, Heleny (aktorka:Marta Wiśniewska) – utalentowanej narciarki i uczestniczki ruchu oporu zamordowanej przez Niemców w 1941 roku.
Stanisław Marusarz urodził i wychował się w 1913r. w rodzinie góralskiej, jako syn Heleny z domu Tatar i gajowego Jana.. Skakać na nartach zaczął w wieku 10 lat. A trzy lata później – 6 lutego 1927 – wziął udział w zawodach juniorów w Zakopanem. Zajął w nich trzecie miejsce, za Bronisławem Czechem i Stanisławem Gąsienicą-Sieczką. Początkowo sędziowie nie chcieli dopuścić go do konkursu z powodu zbyt młodego wieku. Po raz pierwszy rozdawał autografy, a w nagrodę otrzymał prawdziwe narty skokowe. Ten epizod zaprezentowany został na ekranie. Pokazano też jego młodszą siostrę, Helenkę.
Helena Marusarzówna, ur.1918r.już przed wojną miała wiele międzynarodowych sukcesów sportowych i szansę na wielką karierę. Wstąpiła w szeregi sekcji AK-ZWZ „Zagroda” i wraz z rodzeństwem rozpoczęła działalność kurierską, przenosząc m.in. przez Tatry na Słowację, a potem dalej na Węgry wiele cennych materiałów konspiracyjnych. Przeprowadziła też przez góry co najmniej kilkadziesiąt zagrożonych niemieckimi aresztowaniami osób.25 marca 1940 roku wraz z kilkoma innymi kurierami została schwytana przez współpracujących z Niemcami słowackich żandarmów. Po kilku dniach przekazano ją gestapowcom w Muszynie. Mimo wielokrotnych przesłuchań i tortur nie wyjawiła swoim oprawcom niczego na temat działalności podziemnej i kurierskiej na Podhalu. Z Muszyny Marusarzównę przewieziono do więzienia w Nowym Sączu, a następnie do celi śmierci w Tarnowie. 12 września 1941 roku wraz z innymi współwięźniami została rozstrzelana w lesie w położonej około 12 km od Tarnowa Woli Pogórskiej.
Stanisław miał cztery siostry: Helenę, Bronisławę, Marię i Zofię oraz brata Jana. Helena – narciarka, kurierka, żołnierz ZWZ-AK – została w czasie wojny rozstrzelana przez Niemców, Jan walczył na Zachodzie, a Zofia została wywieziona do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Bronisława, Maria i Jan wyemigrowali do Kanady. Stanisław w listopadzie 1939 poślubił Irenę z Jezierskich, miał z nią syna Piotra (został trenerem francuskich alpejczyków w Grenoble) i dwie córki, Barbarę i Magdalenę.
Po wkroczeniu wojsk niemieckich Marusarz wstąpił do ZWZ, pełniąc od października 1939 służbę kurierską na trasie Zakopane-Budapeszt Przeprowadzał ludzi, przenosił materiały konspiracyjne i pieniądze na działalność podziemną. Dwukrotnie został schwytany przez słowacką służbę graniczną Jozefa Tisy. Za pierwszym razem, w marcu 1940 Słowacy z posterunku żandarmerii w Szczyrbskim Plesie odkryli przy nim 100 tysięcy złotych. Nie dali się przekupić i zawiadomili gestapo. Marusarz ogłuszył strażnika, wyskoczył przez okno i uciekł do lasu. Schronił się u znajomego Słowaka, a potem wrócił do Zakopanego. W atmosferze ciągłego napięcia i niemieckiego terroru wraz z żoną zdecydował się uciec na Węgry. Zostali złapani oddano ich Niemcom i więziono w areszcie m.in. w Muszynie (znajdowała się tam wówczas także jego siostra Helena), gdzie był bity i oblewany wodą. Po przesłuchaniu w Katowni Palace, siedzibie zakopiańskiego gestapo został przewieziony do więzienia przy ulicy Montelupich w Krakowie. Żona Irena, udając ciążę, po trzech miesiącach została zwolniona z nowosądeckiego więzienia. Marusarz odmówił współpracy z okupantami, również kiedy później proponowali mu posadę trenera w Bawarii. Cały czas myślał o ucieczce. 2 lipca nogą od taboretu wygięli kraty w oknie celi więzienia Montelupich, znajdującej się na pierwszym piętrze. Pierwszy przez okno przecisnął się współinicjator ucieczki, Aleksander Bugajski. Po nim do okna, bezgłośnie się przepychając, rzucili się pozostali. Marusarz przecisnął się przez kraty jako szósty. Spadał na głowę, ale zdołał wykonać obrót, jaki często stosował, ratując się przed upadkiem na skoczniach narciarskich, i wylądował na obie nogi. Przebiegł przez dziedziniec więzienny, mijając leżącego współwięźnia, który po skoku z okna złamał nogę, i wspiął się na czterometrowy mur. Pomogła mu w tym klamka zamkniętej furtki, od której odbił się i złapał drutów kolczastych. Gdy uciekinierzy byli na murze rozległy się pierwsze strzały, syreny alarmowe i okrzyki esesmanów. Marusarz został postrzelony w udo. Jemu i Bugajskiemu udało się uciec, resztę zbiegów zastrzelono. . Po wielu dniach, idąc przez Skawinę, wrócił do Zakopanego, a potem przedarł się na Węgry, gdzie przebywał do końca wojny z przerwą na jedną kurierską misję w Polsce.
Po wojnie z sukcesami kontynuował karierę sportową. Był prawdziwą legendą skoków narciarskich. W 1966 został zaproszony do otwarcia konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen. Postanowił skoczyć na nartach. Miał wtedy 53 lata, a w zawodach oficjalnych nie skakał od dziewięciu. Decyzja Marusarza wywołała wśród sędziów konsternację. Musiał pożyczyć narty i buty, skoczył jednak w garniturze i krawacie. Organizatorzy podali przez megafony wiek i życiorys polskiego skoczka. Niemieccy kibice żywiołowo dopingowali Polaka. Marusarz osiągnął odległość 66 m. Po wybiegu nosili go na ramionach skoczkowie, m.in. Bjørn Wirkola. Niemieckie gazety pisały o fenomenalnym Polaku i niesamowitym człowieku.
Zmarł na zawał serca 29 października 1993, wygłaszając przemówienie na pogrzebie Wacława Felczaka – swojego dowódcy z czasów okupacji – na Cmentarzu w Zakopanem.
Goralenvolk i zdrajcy
Zakopane w okresie okupacji niemieckiej zostało włączone do Generalnego Gubernatorstwa. Hitlerowcy ze stolicy Podhala stworzyli zamknięte miasto, w którym mogli przebywać tylko stali mieszkańcy, a przemieszczanie po nim wymagało posiadanie specjalnej przepustki. Zgodnie z planami nazistów Zakopane miało stać się ośrodkiem wypoczynkowym dla funkcjonariuszy i urzędników GG. W celu realizacji polityki germanizacji miasta ustanowiono nową kategorię narodowościową – Górali (Goralenvolk). Propaganda niemiecka pisała o nich jako o szczepie germańskim, mieszkającym w górach. Aby zyskać przychylność społeczeństwa naziści pozyskali do współpracy przedwojennych działaczy, pochodzących ze znanych i uznawanych rodzin góralskich takich jak: Andrzeja Krzeptowskiego, Stefana Krzeptowskiego, Wacława Krzeptowskiego oraz Józefa Cukiera. (Piszę o nich i o innych z tego terenu w mej książce „Likwidatorzy zdrajców”)
W areszcie Zakopanem osadzano więźniów tylko na czas śledztwa. Następnie wysyłano ich do więzienia Montelupich w Krakowie, w Tarnowie oraz do obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu, Ravensbrück, Bergen-Belsen. Przez mury aresztu w Zakopanem przewinęło się wielu wybitnych polskich narciarzy takich jak: Helena Marusarzówna, Stanisław Marusarz, Bronisław Czech, Izydor Gąsienica-Łuszczek, a także żołnierz Wojska Polskiego Franciszek Gajowniczek, za którego życie w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu oddał św. Maksymilian Kolbe. ( O wszyskich z nich powinny powstawać filmy )
„Szarota”
Działał na tym terenie legendarny partyzant Wojciech Bolesław Dusza, „Szarota”. Jego oddział partyzancki, działał zarówno na terenie samego Podhala – w rejonie Zakopanego, Czarnego Dunajca i Nowego Targu, jak i w okolicach Raby Wyżnej. Trzonem oddziału byli ludzie „spaleni” – poszukiwani przez Niemców konspiratorzy lub górale uchylający się od wywozu do Rzeszy. W lipcu do grupy dołączyli też zbiegowie z Krakowa i ze Śląska Cieszyńskiego, przyprowadzeni do „Szaroty” z okolic Myślenic, gdzie wcześniej ukrywali się na własną rękę. Zasadniczym celem działalności oddziału „Szaroty” było zwalczanie działaczy kolaborującego z Niemcami Komitetu Góralskiego, tzw. Goralenvolku. Będąc sam Góralem, wiedział, jak do nich podejść, rezultaty miał bardzo duże. Poszczególnych przywódców ruchu Góralskiego ostrzegał przed konsekwencjami w razie niezaprzestania swej roboty. Jeśli to nie pomagało, wysyłał patrol, który konfiskował danemu osobnikowi żywność, a samemu wymierzał chłostę. Z reguły taka kara była wystarczająca, jednak jeśli nie zachodziła poprawa zachowania, to wówczas Dusza decydował o likwidacji danej osoby. Nie miał też litości dla konfidentów i zdrajców. Łącznie jego grupa przez kilka miesięcy swojej działalności wykonała ponad 20 wyroków śmierci”.
Przełomem w rozpracowaniu oddziału przez Gestapo było przypadkowe aresztowanie w pociągu relacji Zakopane – Kraków podwładnego Duszy – Tadeusza Kontowicza „Ogrodnika”, które pozwoliło Niemcom na dotarcie do oddziału „Szaroty”. Prawdopodobnie zgodził się on za cenę ocalenia własnego życia dostarczać informacji o oddziale. Drugą osobą, która współpracowała z Niemcami, był jeden z przybyłych w lipcu 1943 r. do oddziału uciekinierów – Edward Makówka „Czarny Edek”. Możliwe, że od początku był agentem niemieckim, mającym dostarczać informacji o funkcjonujących w Małopolsce grupach zbrojnych. Jego działalność postępowała równolegle z działalnością „Ogrodnika”. Ostatnim z kolei niemieckim współpracownikiem ulokowanym w oddziale „Szaroty” był inny partyzant – aresztowany i zwolniony za cenę współpracy Mieczysław Bittner „Thor”.
Kiedy uzyskano już wystarczającą ilość danych, zdecydowano się uderzyć w ludzi, który stanowili oparcie dla oddziału, jednocześnie wprowadzając do struktur podziemia kolejnych agentów-prowokatorów. Szczególną rolę w całym przedsięwzięciu odegrali dwaj volksdeutsche w służbie niemieckiej żandarmerii – Bolesław Holler i Antoni Arkulary – nadzorujący posterunek polskiej „granatowej” policji w Chochołowie. Z kolei ze strony Gestapo likwidację oddziału Duszy zabezpieczał inny volksdeutsch – tłumacz Komisariatu Policji Granicznej w Zakopanem SS-Unterscharführer Adolf Krupanek. Wszyscy trzej doskonale znali język polski, często pracowali „po cywilnemu”, spotykali się też z partyzantami, którzy byli nieświadomi ich rzeczywistej roli. Znając kryjówki partyzantów, okupanci kolejno ich likwidowali, zabijając przy okazji udzielających im schronienia górali z Zakopanego, Ludźmierza, Nowego Bystrego i innych miejscowości Podhala. W końcu 7 października 1943 r. żandarm Holler wraz z grupą „granatowych” policjantów odnalazł w Białym Dunajcu samego „Szarotę”. Wywiązała się walka, podczas której ostrzeliwujący się partyzant został poważnie ranny i pochwycony. Nie wiadomo, czy Wojciech Bolesław Dusza zmarł zaraz po starciu, czy też przewieziono go do zakopiańskiego „Palace”, gdzie zdążyli go jeszcze przed śmiercią przesłuchać funkcjonariusze Gestapo. Część współpracowników oddziału wysłano do KL Auschwitz, wielu z nich nie doczekało końca wojny. Ostatnim aktem samoobrony podziemia była likwidacja „Czarnego Edka”, który podając się za nieżyjącego już wtedy „Szarotę” próbował wciągnąć w pułapkę kolejnych zainteresowanych działalnością niepodległościową górali. Edward Makówka został śmiertelnie postrzelony w Morawczynie 10 grudnia 1943 r. i dzień później zmarł w nowotarskim szpitalu.
Dobrze, że powstają filmy o naszych polskich Bohaterach. Nie można jednak zapominać, że jednocześnie obok nich działali zdrajcy i konfidenci. I o tym piszę w moich książkach.