Tylko prawda jest ciekawa
Słowa te przypisuje się znakomitemu pisarzowi Józefowi Mackiewiczowi, który nie miał łatwego życia. Chciał pisać tylko prawdę, dlatego narażał się wielu osobom.
Zbierając materiał do moich książek np.Dla „Na usługach”, oraz „Likwidatorzy zdrajców”, zdumiewało mnie jak trudno ustalić prawdziwe dane osobowe konfidentów, szpicli, agentów i zdrajców. Autorzy, jeżeli już pisali na ten temat, unikali podawania prawdziwych danych, wymieniając jedynie inicjały lub fałszywe nazwiska. Zadawałem sobie pytanie, dlaczego chroni się do dziś dane osób, które na taką ochronę nie zasługują? Dlaczego autorzy boją się ujawniać prawdę?
Stosowane jest to powszechnie. Wielu autorów pisze chętnie o zdrajcach, szmalcownikach, Polakach, w czasie II wojny światowej. Ale jeżeli chodzi już o te same przestępstwa, popełniane przez obywateli narodowości żydowskiej – następuje zmowa milczenia. Nic nie pisze się o działalności żydowskiej organizacji „Żagiew” powołanej i współpracującej z Gestapo. Bardzo rzadko można znaleźć fakty o Żydach wydających Niemcom swych Rodaków oraz denuncjujących Polaków, którzy ratowali Żydów. Dlaczego nie można pisać prawdy, czego boją się autorzy, że kłamią lub przemilczają fakty? Oskarżeń o antysemityzm?
A antypolonizm jest w porządku? Mam wrażenie, że dziś antysemitą nie jest ten, kto z jakiś powodów nie lubi Żydów, ale ten, którego Żydzi nie lubią. Starszym braciom w wierze powiedziałbym, „przestańcie głosić fałsze o polskim współudziale w Holocauście, a my nie będziemy mówić prawdy o waszym”.
Wyjątkowo podłymi przestępstwami są te popełniane względem dzieci. Chciałbym tu przytoczyć kilka przykładów dobrze mi znanych. Były głośne i do dziś są przypominane w Internecie. Charakterystyczne jest, że piszący na te tematy mataczą, przekręcają dane, nie ujawniają prawdziwych nazwisk przestępców. Czy takie pisanie ma sens? Piszmy prawdę, pełną prawdę albo wcale.
Ostatni przykład: Sebastian z Dąbrówki i optyk z Sosnowca. ( sprawa bardzo glosna, szeroko opisywana, ale o danych osobowych – niewiele )
22. maja 2021 roku, w sobotę o godzinie 19:27, uprowadzony został 11-to letni uczeń szkoły podstawowej, Sebastian Hrabia. Podobnie jak często wcześniej bawił się z chłopcami na placu zabaw w pobliżu szkoły. Miał być w domu odległym o kilkaset metrów o godz. 19:00. Sms-em poprosił mamę, żeby pozwoliła mu wrócić pół godziny później. Mama zgodziła się. Wracał do domu i był już niedaleko, gdy na chodni przed nim zajechał „Ford mustang” i rosły mężczyzna wciągnął go siłą do auta blokując drzwi i odjechał w kierunku Niwki. Zaniepokojeni rodzice zaczęli go szukać w pobliżu placu zabaw. Rozpytywali u kolegów i sąsiadów, zawiadomili policję. Nazajutrz rano, niedziela 23.05., szukało go już wielu ludzi, rodzice z dziećmi, nauczyciele ze szkoły.
Mieszkający w pobliżu Mirek, chrzestny mego wnuka Kamila, wpadł na pomysł, żeby zapytać o monitoring właściciela znajdującego się w pobliżu warsztatu samochodowego i kasety z nagraniem przekazał policji. Dzięki zdjęciom z monitoringu bardzo szybko udało się ustalić sprawcę. Okazał się nim 41-letni Tomasz Muszczak, technik optyk, właściciel salonu optycznego w Sosnowcu. Przyznał się do winy. Wcześniej miał już zresztą podobne pedofilskie przypadki. Zeznał, że chciał początkowo porwać dziewczynkę, ale namierzył tego chłopczyka o dziewczęcej urodzie. Przetrzymywał go w swoim domu przez całą noc. Chłopczyk płakał, skarżył się, że go zapamięta i wszystko powie mamie Wtedy sprawca postanowił go zabić. Czynu tego dokonał tego w niedzielę rano dusząc go trzonkiem od siekiery. Ciało miał zamiar wywieźć i zabetonować w dole na placu domu, który budował w Niwce.
Pogrzeb Sebastiana odbył się 29. maja 2021 roku. Mszę żałobną celebrował proboszcz, ks. Andrzej Noras. Odczytano list abp Skworca. Pogrzeb zgromadził liczne tłumy ludzi. Wychowawczyni ze szkoły wygłosiła wzruszonym głosem przejmującą przemowę. Od swojej wnuczki, która uczyła go od pierwszej klasy, dowiedziałem się, że był najsympatyczniejszym chłopakiem, jakiego uczyła w szkole. Był ogólnie lubiany przez wszystkich. Ćwiczył karate, miał starszego brata w liceum i młodszą siostrę, która w przyszłym roku podejmie naukę szkolną. To był szok dla wszyskich, którzy go znali.
Tomasz Muszczak, gdy miał 28 lat, w 2008 roku w biały dzień porwał w Siemianowicach sprzed sklepu dziewięciolatka, Dawida Klimczaka. Jego mama, Monika, opowiada dziś, że zawiózł wtedy małego Dawida do swojego zakładu optycznego i sprowadził do piwnicy, gdzie miał urządzone studio fotograficzne. Chciał chłopcu robić rozbirane zdjęcia. Potem wypuścił go, dając 30 złotych. Chłopiec natychmiast o wszystkim powiedział mamie. Sprawca został zatrzymany 30. marca 2008, a następnego dni wyszedł na wolność (?), o czym zadecydowała pani prokurator z Siemianowic. Biegły sądowy, seksuolog nie stwierdził u niego żadnych zaburzeń( ??? ). Otrzymał wyrok 2 lata w zawieszeniu na 5 lat.
Miał zarzuty za znęcanie się nad żoną, która po pewnym czasie wycofała skargi. Kilka lat temu rozwiedli się. „To potwór, bestia” – mówi dziś o nim. Jego brat zerwał wszelkie kontakty z nim już w 2008 roku po ww wypadkach. „On, to moja hańba dzisiaj” – mówi. Ojciec też nie utrzymywał z synem Tomaszem żadnych kontaktów, ponieważ ten oszukał do finansowo i przejął założony przez ojca salon optyczny. Sąsiedzi mówią o nim jednoznacznie źle: Jerzy Domagała, 59 lat mówi – „był dziwny, chamski, nienormalny”.
Prokuratura nie stwierdziła powiązań w/w Tomasza Muszczaka z tragiczną śmiercią jesto 12-to letniej bratanicy Dominiki w listopadzie 2020 roku. Wspólnie z 11-to letnią koleżanką skoczyły z dachu opuszczonej piekarni w Sosnowcu. Samobójstwo, czy wypadek? Koleżanka przeżyła. Tomasz nie przyszedł na pogrzeb bratanicy. W rejestrze pedofilów dostępnym od 01. stycznia 2018 r. Nie figuruje mimo, że przed porwaniem i zabójstwem Sebastiana były podejrzenia, że wykorzystuje wielokrotnie nieletnich. Policja nie miała oficjalnych zgłoszeń.