Na blogu piszę o sobie, Rodzinie, moich Bliskich oraz o bohaterach moich książek, pochodzących z bliskich mi terenów. Dziś chcę przypomnieć postać Ks.J.Machy z Katowic. Mieszkałem w Katowicach od początku 1973 roku aż do lipca 1979, kiedy to wyemigrowałem z Polski. A Ks.J.Macha,Hanik – jest mi bliski, jak członek Rodziny.
W katowickiej Archikatedrze Chrystusa Króla miała miejsce w ostatnią sobotę 20.11.2021 uroczystość beatyfikacji ks. Jana Franciszka Machy – śląskiego kapłana zamordowanego w 1942 r. przez hitlerowców. Mszy beatyfikacyjnej przewodniczy prefekt watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kard. Marcello Semeraro. Świadectwo, które Jan Franciszek Macha, dzisiaj błogosławiony, złożył Panu Jezusowi, w historii Kościoła na Górnym Śląsku stanowi kartę prawdziwie heroicznej wiary i miłości. On również obumarł, jak ziarno pszenicy: przez system nazistowski pełen nienawiści do tych, którzy sieją dobro został zamordowany, aby przekazać współczesnemu człowiekowi, że ziemskie panowanie przemija, a trwa królestwo Chrystusa, którego najwyższym prawem jest przykazanie miłości wyjaśnił kard. Semeraro. Dodał, że błogosławiony Jan Franciszek Macha, choć bardzo młody, zaledwie 28-letni, był wierny największemu przykazaniu Ewangelii – przykazaniu miłości, wybierając oddanie życia za królestwo Chrystusa. Nawiązał też w homilii do słów zamordowanego przez hitlerowców kapłana, napisanych krótko przed śmiercią: „żyłem krótko, lecz uważam, że cel swój osiągnąłem. Nie rozpaczajcie! Wszystko będzie dobrze. Bez jednego drzewa, las lasem zostanie”.
Postulator procesu beatyfikacyjnego ks. Damian Bednarski odczytał życiorys błogosławionego. Jak podkreślił, ks. Macha „został zapamiętany jako wrażliwy duszpasterz, umiejętnie łączący służbę kapłańską z działalnością dobroczynną”.
Przy okazji beatyfikacji powiedziano i napisano o tym wspaniałym kapłanie wiele pięknych słów. Wzruszające świadectwo dali o nim członkowie Rodziny, dla których był i pozostał HANIKIEM.
W moich książkach, pisząc o Nim, doszukiwałem przyczyn: kto przyczynił się do jego wydania i skazania na okrutną śmierć przez zgilotynowanie. Nie pora była mówić o tym przy uroczystościach ale tutaj przypomnę, co pisałem na ten temat w książce „Likwidatorzy zdrajców”. Jednym z nich by Jaskóła, Franciszek – z Rudy Śląskiej, członek konspiracji o pseudonimie„Mądry”, prowokator pochodzący z Opolszczyzny, pijak. Wspomagany finansowo przez księdza Jana Machę i braci Gürtlrerów, których następnie wydał w ręce Gestapo na okrutną śmierć. Przyczynił sie do rozpracowania struktur POZ w Rudzie Śląskiej (zgrupowanie „Konwalia”)
Drugą taką osobą była Matejanka.Wiele wskazuje na to, że do licznach aresztowań na terenie Katowic przyczyniła się Helena Mathea, zwana też Matejanką , używająca pseudonimów „Julka” i „Lu”, łączniczka w Komendzie Okręgu ZWZ.
Na pierwszy ogień poszedł Józef Skrzek, z którym to „Julka” 5 września 1941 umówiła się w katowickiej kawiarni „Europa”. Tam dopadli go agenci Gestapo. Kilka tygodni później Skrzek zdołał przemycić z więzienia gryps: „Jestem po śledztwie. Śledztwo trwało miesiąc. Nie wydałem nikogo, nie wsypcie i wy mnie. Wmówiłem Gestapo, że jestem przedstawicielstwem harcerstwa w Polskiej Organizacji Charytatywnej, pomagającej rodzinom aresztowanych. Wszystko skończyło się dobrze. Grozi mi osiem lat Zuchthausu. Jula pracuje dla Gestapo”.
Tymczasem aresztowania trwały. Nazajutrz 6 września 1941 roku aresztowany zostaje na dworcu w Katowicach ks. Jan Macha, związany ze scaloną z ZWZ Polską Organizacją Zbrojną, wikary parafii w Rudzie, który tego dnia z dwoma ministrantami udał się do Katowic po katechizmy. Jeden z ministrantów, Bernard Łukaszczyk, opowiadał potem, że będąc już w pociągu, rozmawiał z księdzem, gdy niespodziewanie podeszło do niego dwóch funkcjonariuszy Gestapo w cywilnych ubraniach. Towarzyszyła im urodziwa blondynka, która chwilę wcześniej wskazała im księdza Machę – z opisu wynika, iż była to Matejanka. Najwyraźniej nie wiedzieli oni, jak wygląda ksiądz Macha i dlatego zabrali ze sobą Matejankę. 15 września „Julka” wystawia Pawła Ulczoka. Scenariusz jest ten sam, co w przypadku aresztowania Skrzeka – umawia się z nim w katowickiej kawiarni „U Przybyły” (przy ul. Świętego Jana), gdzie czeka na niego Gestapo.
Do tego, że katowickie gestapo miało szeroką wiedzę o charytatywnej działalności ks.Machy przyczynił się także jego przełożony z konspiracji Ksawery Lazar – szef Oddziału I Komendy Okręgu Śląskiego PSZ (ZWZ) –Wpadł on w wyjątkowo głupich okolicznościach. Nieco wcześniej poznał w tramwaju ładną kobietę, chorzowiankę Martę Rybiankę. Chcąc jej zaimponować, przedstawił się jej jako żołnierz konspiracji, wysoko postawiony w strukturach podziemnych. Tymczasem Rybianka okazała się agentką Gestapo. Lazar umówił się z nią 20 listopada 1940 przed katowicką kawiarnią „Astoria”, na rogu Mariackiej i Mielęckiego. Tam czekało na niego Gestapo. Zdołał on jeszcze wyciągnąć pistolet i postrzelić jednego z Gestapowców, ale w chwilę potem był już obezwładniony. Załamał się i zaczął sypać w śledztwie kolegów konspiratorów. Jego adwokat podnosił następnie ten argument w piśmie skierowanym w dniu 2 kwietnia 1942 roku do sądu w Berlinie, prosząc o ułaskawienie jego klienta. W piśmie tym czytamy: „Oskarżony złożył zeznanie, jakie w tych rozmiarach rzadko się zdarza. Swymi informacjami umożliwił on prawie że błyskawiczną likwidację tej organizacji. Dzięki jego zeznaniom kierownicy organizacji zostali aresztowani lub unieszkodliwieni.” Sądzony był w marcu 1941 r. w Berlinie i skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano poprzez ścięcie na gilotynie. Paweł Ulczok też poszedł na współpracę z Gestapo i został agentem (Piszę o nich obszernie w książkach: „Konfidenci gestapo” oraz „Likwidatorzy zdrajców”).
Natomiast 30-letni J.Skrzek został powieszony 3.12.1941 w Bytkowie. Dokładnie rok później 3.12.1942 oddał życie 28 – letni ks,J.Macha.
Cześć Ich pamięci.