Wspominalem Go już w blogu nr 42, cytując min. jego listy do synów w okresie okupacji. Teraz biogram.
JAN LIS, ur. 14.6.1887r.w Dąbrowie Górniczej, jako trzecie dziecko Hipolita i Julii z Mańków. Zmarł 31.7.1957r. w Goświnowicach koło Nysy.
W 1903 lub w 1904 roku, w wieku 17 lat, wziął pieniądze ( ruble ) z domowej skrytki w stojącym zegarze i uciekł z domu do Wiednia i Zurychu, w ślad za siostrą Francką i jej mężem, działaczem PPS Andrzejem Rutkowskim. Zwiedził Szwajcarię, pozostając przez całe życie pod urokiem krajobrazów i kultury tego kraju i uczciwością mieszkańców. Wrócił do domu, zabrane pieniądze zwrócił, odpracowując fizycznie.
Przyszłą żonę Marię zobaczył, gdy szła z obiadem do swego ojca, Wojciecha Seweryna pracującego fizycznie w Hucie Bankowej, gdzie Jan był zawiadowcą działu ( urzędnikiem ). Jego bezpośrednim szefem był Francuz, Milde.
Dowiedział się, gdzie mieszkają Sewerynowie i przyszedł do rodziców panny z wizytą. Ci przestraszyli się, że niesie zwolnienie dla Wojciecha. Panna spodobała się (z wzajemnością), bo była cicha, nieśmiała i skromna. Za 3-cią wizytą oświadczył się. Maria, 18 letnia, była już zaręczona i zaręczyny ogłoszono już 2 razy w kościele. Narzeczony, Luty, poskarżył się księdzu, ten wezwał zainteresowanych, a Maria wybrała Jana. Zrozpaczony i zawiedziony Luty wyjechał do Ameryki.
Ślub Marii (1895 – 1988) z Janem odbył się w Dąbrowie G. w 1913r. Ona miała 18 lat, on, 26.
Maria i po ślubie była zażenowana, nieśmiała i skromna. Z respektem traktowała starszego od siebie męża. Czerwieniła się, całe mięso przeznaczone na obiad oddawała jemu, nie śmiejąc jeść w jego towarzystwie. Potem na świat przychodziły dzieci i zmieniał się charakter Marii. Była stanowcza i zdecydowana, nawet despotyczna.
Bezpośrednio po ślubie zamieszkali przy ul. Jaworowej, gdzie młodą Marysię prześladowały siostry męża, z Francką na czele. Obrażona Maria wraz z mężem zerwali z nimi kontakt na całe życie. Pierwszy syn Jerzy urodził się w 1914, gdy Maria jechała furą do swej mamy, do Niegowonic koło Ojcowa.
Jan zmienił pracę i miejsce zamieszkania, zostając urzędnikiem celnym w Kolnie – tam urodził się drugi syn, Zdzisiek w 1919r. Potem wrócili na Jaworową i do Huty Bankowej. Rodziły się kolejne dzieci, Cyprian w 1921 i Olimpia w 1924r. Gdy Jan przestał pracować w Hucie Bankowej w Dąbrowie G., przenieśli się do Zagórza, gdzie pracował w Hucie „Paulina”, a Maria prowadziła sklep kolonialny.Był rok 1930, mieszkali w domu Sitki w Zagórzu. Mieli psa Urwisa.
Jan pomagał żonie w sklepie, był hojny, dawał na kredyt, bez zapłaty, przeważał towary, dawał więcej, miał gest. Wielki gest okazał również, gdy oddał obrączki ślubne na Skarb Państwa, gdy Naczelnik zwrócił się o pomoc do społeczeństwa w obliczu zagrożenia ze Wschodu. Dłużnicy Lisów, bezrobotni z Zagórza, po ogłoszeniu przez Francuzów bankructwa huty, nigdy nie spłacili długów i sklep kolonialny ( art. spożywcze, słodycze, piśmiennicze ) trzeba było zamknąć, pozostając z długami.
Wrócili z powrotem do Dąbrowy, na ul.Legionów. Od Bednarczyka, który był rzeźnikiem i miał sklep mięsny, udało im się wynająć mieszkanie i lokal na mały sklepik ( trafikę ). W trafice sprzedawał Jan tytoń, gilzy, papierosy, a towar kupowano od Żyda, w hurtowni na Sobieskiego. Lisowie przeprowadzali się. Wynajmowali mieszkanie u Popiołków, potem u Gruców przy ul.Narutowicza. Mieszkali Lisowie naprzeciwko szkoły nr 6, a obok szkoły nr 8. Sklep mięsny tzw. jatkę, prowadził tam Żyd Miodownik. Była też bożnica i zaraz, obok podwórka Lisów, sklep mięsny Bednarczyka. Komendantem policji był Niemiec z pochodzenia, Schreiber.
Jeszcze przed wojną, Jan i Maria przeprowadzili się na ul. Szkolną 29 i tam pozostawali całą wojnę i później, aż do wyjazdu na Ziemie Odzyskane do Zgorzelca, a potem do Zawidowa. Bezpośrednią przyczyną zmiany miejsca zamieszkania była astma Jana. Lekarz zalecał wyjazd ze Śląska W Zgorzelcu Jan pracował w biurze. Potem przenieśli się do Zawidowa, gdzie zamieszkali w domu z ogródkiem, a Jan pracował w fabryce włókienniczej. Było to w latach 1949- 51. Jan po pracy z przyjemnością zajmował się ogródkiem; lubił kwiaty, szczególnie malwy, którymi wysadził wejście do domu. Najbardziej lubił jeść mięso i kapustę.
Naraził się w pracy dyrektorowi, którym był Żyd. Jan zgłosił się na lektora, prowadząc wykłady dla pracowników z najnowszej historii Polski. Zawsze mocno interesował się historią i polityką. Przed wojną występował na wiecach politycznych. Mówił bardzo dobrze, żarliwie, przekonywująco. Był zdecydowanym zwolennikiem polityki R.Dmowskiego, narodowcem. Bliskie mu były ideały patriotyczne, narodowe, katolickie. Dyrektor Żyd, gdy przekonał się o poglądach lektora Lisa, przeraził się, chciał go wyrzucić z pracy. Bronił Jana zastępca dyrektora, którego żona pracowała w jednym pokoju z Janem i znała go jako uczciwego, pracowitego, solidnego i inteligentnego człowieka. Ostatecznie przeniesiono z fabryki dyrektora Żyda.
Ale i Jan z Marią, mający trudności w pracy, wyjechali z Zawidowa, przenosząc się w 1953 roku do syna Zdzisława, który z żoną Lucyną i synami Maćkiem i Cezarym, mieszkali już w tym czasie w Przyrowie k. Częstochowy. Potem Jan z Marią przenieśli się do Goświnowic, do drugiego syna Cyprka. I tam Jan zmarł w 1957 r.
Łagodził konflikty, jakie wywoływała kłótliwa i apodyktyczna żona, babcia Marysia. Był łagodny, dobry, dobroduszny, uczciwy, patriotyczny, przekonany do swych racji politycznych, co powodowało częste konflikty z najstarszym synem, Jurkiem. Miał proste, ciemne, ale nie czarne włosy, zaczesane do tyłu
Przesiadywał z uchem przy radiu, słuchając Wolnej Europy i licząc na zmiany ustrojowe w Polsce. Należał do kręgu założycieli i przyjaciół Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, przesyłając ze skromnej renty datki na tę uczelnię.