Pod nr 6 mego blogu wspominałem  harcerzy – Luzarczyków z Trzebini i  legendarnego twórcę harcerstwa na tym terenie Ks.Mariana  Luzara „Czarnego Kruka”.  Na życzenie Pani Dyrektor MBP w Chrzanowie napisałem w latach 2018-2020 opracowanie tego tematu. Mam nadzieję, że będzie wykorzystane w przygotowywanym do druku wydawnictwie albumowym.

Szukałem też, od tamtego czasu,  wspomnień o przedwojennych harcerzach z mojej rodziny. Znalazłem interesujące materiały. Tu przypominam dwie sylwetki. Jerzy Lis, to starszy brat mego ojca a  Eugeniusz Puz, to jego szwagier.

JERZY ROMAN LIS, syn Jana i Marii z Saternusów, urodził się 6.8.1914r. w Niegowonicach k.Ojcowa, rodzinnej wsi matki. Został później przepisany do Dąbrowy Górniczej i tam chodził do prestiżowego Gimnazjum im.E.W.Łukasińskiego. Potem ukończył studia na U.J. w Krakowie na Wydziale Prawa, za które rodzice płacili 100 zł co 3 miesiące, aż do 1938r.

W 1933r był współzałożycielem i redaktorem naczelnym czasopisma gimnazjalnego „Młodzi idą”. Zaangażowany w harcerstwie, w 1935r. jako podharcmistrz założył w Dąbrowie Górniczej trzeci w Polsce Krąg Staroharcerski „Razem”. Wydawali własne pismo, prowadzili pracę samokształceniową, kulturalną i społeczną. Krąg gromadził książki, organizował biblioteki w biednych dzielnicach robotniczych i w świetlicach wiejskich na terenie Zagłębia Dąbrowskigo.

Bardzo zdolny, ambitny, inteligentny, uczył się świetnie i pomagał innym. Po studiach poszedł do pracy do Kielc, by zarobić sobie na aplikację. Marzył, aby otworzyć kancelarię adwokacką w Dąbrowie G. W czasie wybuchu wojny, przebywał na ćwiczeniach wojskowych w Przemyślu. Dostał się do niewoli niemieckiej, przebywał w obozie jenieckim w Radymnie, skąd udało mu się uciec. Rodzice zamartwiali się, gdyż nie było z nim kontaktu przez 2 miesiące. Wreszcie, w końcu listopada 1939r., wrócił wycieńczony do domu.

Organizuje tajne nauczanie, pisze do wydawnictw konspiracyjnych. Przez zaangażowanie w harcerstwie, poznał się już wcześniej z pochodzącymi z Bukowna Puzami – Lucyną i jej bratem Eugeniuszem  Puzami. Teraz blisko z nimi współpracuje.

Lucyna Puz – pochodziła ze znakomitej, zamożnej rodziny z Bukowna. Miała wspaniałych rodziców; Jana i Franciszkę oraz brata-Eugeniusza. Była inteligentna i wykształcona. Skończyła dwa fakultety: francuski i muzyczny.  Ślub wzięli 8.12.1940r, w dniu imienin mamy Jurka, przeprowadzając się do wynajętego mieszkania. A już w pierwszych dniach stycznia 1941 roku przyszli po niego Niemcy, podając się za kolegów ze studiów. Zażądali,  by siostra Oleńka zaprowadziła ich do Jurka, na ul.Francuską. Gdy wyszli, brat Cyprek , schowany wcześniej w ubikacji, pobiegł uprzedzić Jurka i Lucynę ( ta minęła się z Oleńką i agentami w bramie domu – wychodząc z walizką ). W mieszkaniu była tylko teściowa Jurka – Puzowa ( bardzo elegancka, inteligentna starsza pani ). Niemcy pojechali szukać Jurka do Bukowna, a wujek Lucyny – kolejarz – przewiózł ich do G.G., w kieleckie.

Franciszka Puzowa, z synową Ireną ( żoną Eugeniusza ), po pewnym czasie poszły na Francuską po rzeczy Jurka i Lucyny, wpadając w założony przez gestapo kocioł. Pobite na miejscu i aresztowane, 5 lat spędziły w obozie w Ravensbruck. Ojciec Ireny – Gołandzin – Rosjanin, kolejarz, już nie żył w tym czasie. Żyła siostra, Monika i brat, Włodek, który, aby ratować wywiezioną do obozu siostrę – podpisał volkslistę. Być może uratował siostrę Irenę, która po pewnym czasie dostała pracę w kuchni i ratowała też od głodu teściową – Puzową. Obie przeżyły i po rekonwalescencji w Szwecji, wróciły po wojnie do Kraju.

Prawdziwym, wielkim bohaterem w tej rodzinie był Eugeniusz Puz, mąż więzionej Ireny i brat Lucyny. Pomagał Jurkowi i Lucynie przedostać się przez granicę. Sam często też jeździł, nocując w Ogrodzieńcu. Prowadził walkę zbrojną z Niemcami. Ujęty i trzymany w Zawierciu – uciekł z więzienia. Ponownie złapany, przykuty w celi w Mysłowicach – znowu uciekał brawurowo. Zdradzony, ujęty we śnie w Ogrodzieńcu, przy próbie przekroczenia granicy z GG, został stracony w publicznej egzekucji 10 „ bandytów” w Dąbrowie Górniczej 12.06.1942 roku.Wśród milczącego tłumu spędzonego z pracy do oglądania wieszania, był Cyprek Lis ( brat Jerzego, szwagra ofiary ).

Opowiadał, że Gienek, ostatni z wieszanych, kopnął w twarz Niemca, który miał wytrącić spod niego taboret i zdążył krzyknąć: „ Niech żyje Polska”.  Patriota i harcerz. Ma swoją ulicę w Olkuszu. Wspomnienia o nim, poniżej.

Jurek z Lucyną ukrywali się w Kielcach pod nazwiskiem Wieczorek. Jurek był magazynierem, potem pracował w Wiśliczu.  Następnie ukrywali się w Siadczy nad Pilicą ( przed wojną Jan Puz jeździł tam na polowania ). Zmieniali miejsca pobytu – w Otoli u Grabowskich, w Ułudzy u Smoka. Lekcje tajnego nauczania prowadził Jurek także w DobrakowiW tym czasie urodził się im syn –Andrzej. Do Jurka  przyjechał też brat Zdzisiek, który uciekł z przymusowych robót z Eberswalde i też musiał się ukrywać (pod przybranym nazwiskiem  Franciszek Ząbek). Byłoby zbyt niebezpiecznie przebywać razem, stąd Jurek skierował go do znajomego restauratora – syna przedwojennego burmistrza Chmielnika.

W ostatnim okresie wojny, Jurek z rodziną przebywał w Działoszycach, skąd wrócił do Dąbrowy na przełomie lutego i marca 1945r. Wkrótce urodziły im się bliźnięta, Roman i Jan. Jan, bliźniak, zmarł wkrótce po urodzeniu, prawdopodobnie z niedożywienia. A Jurek z Lucyną mieli jeszcze trzeciego syna, Jacka.

Lucyna byłą też chrzestną Cezarego Lisa ur.30.04.1947, syna Lucyny z Łazowskich i Zdzicha.

Po wojnie Jurek był sędzią w Dąbrowie G. Wkrótce miał sądzić „ prowokatorów i sabotażystów”, robotników z huty. Były mocne naciski PZPR na ich przykładne ukaranie. Zdenerwował się, zrzucił togę i tak w 1954r. skończył prawniczą karierę. Niedługo potem, strzelano skrycie do niego, gdy był w mieszkaniu.

Całe życie niezwykle aktywny, działacz PAXu,  autor licznych artykułów o tematyce historycznej i literacko oświatowej. Zmarł 5.09.1990 w Warszawie.

 

WSPOMNIENIE O EUGENIUSZU  

Druh Eugeniusz Puz, syn Jana i Franciszki z domu Trzcionka, urodził się 16 listopada 1914 r. w Dąbrowie Górniczej. Po ukończeniu szkoły powszechnej rozpoczął naukę w Gimnazjum im. Łukasińskiego w Dąbrowie Górniczej. Potem przeniósł się do Prywatnego Gimnazjum Koedukacyjnego im. M.Kopernika w Będzinie.

Do ZHP należał od 1928 roku i posiadał stopień  harcerza Rzeczpospolitej. Był zastępowym w l ZDH im. Dionizego Czachowskiego w Dąbrowie Górniczej. Członek Kręgu Starszoharcerskiego „Razem” w Dąbrowie Górniczej.

W środowisku dąbrowskim znany był jako dobry organizator harcerskich zawodów sportowych. Posiadał zdolności muzyczne, ładnie grał na skrzypcach. Cieszył się sympatią wśród rówieśników,  był bardzo koleżeński i uczynny. Odbył wiele wycieczek rowerowych po Polsce. Jeździł rowerem sam albo w towarzystwie kolegów. Z Dąbrowy Górniczej pojechał rowerem m.in. do Zakopanego, Gdyni, Warszawy, na Polesie. To on przyniósł do Dąbrowy Górniczej słowa i melodię , znanej dzisiaj pieśni „Polesia czar”. Osoby, które go znały, bardzo serdecznie wypowiadaąj się o nim do tej pory. Służbę  wojskową odbył w jednostce w Lublińcu. Gdy wybuchła II wojna światowa, Eugeniusz  Puz walczył z agresorem.

Po zakończeniu kampanii wrześniowej wrócił do Dąbrowy Górniczej i rozpoczął w mieście organizowanie  tajnego harcerstwa.Należał do Organizacji Orła Białego. Wspaniały kolega, harcerz, Polak, katolik. Jego aktywna działalność  podczas okupacji związana była z wykorzystaniem istniejącej drukami harcerskiej. Harcerze z l ZDH mieli własną drukarnię , której losy w końcowej fazie związane były z działalnością  konspiracyjną Eugeniusza Puza.

W tym miejscu należy podać czytelnikowi informacje o tej drukami. Kierownictwo dynamicznie rozwijającego się ruchu niepodległościowego wśród  młodzieży Zagłębia Dąbrowskiego podczas pierwszej wojny światowej doszło do wniosku, że dla jeszcze sprawniejszego jego działania potrzebna byłaby drukarnia. Jak wielką  rolę w tym zakresie spełnia drukarnia, przekonał się o tym czołowy drukarz ruchu  niepodległościowego na tym terenie Kazimierz Kierzkowski. Był on w tym czasie kierownikiem Komisji Wydawniczej w Polskich Drużynach Strzeleckich. Prawdopodobnie za namową  Kazimierza Kierzkowskiego dąbrowscy harcerze zakupili drukarnię i ulokowali j w mieszkaniu Piotrkowskich przy ulicy T. Kościuszki 54. Na tej drukarni drukowano odezwy, ulotki i wszelkie materiały potrzebne do szkolenia wojskowego w Polskiej Organizacji Wojskowej i skautingu. 15 czerwca 1918 r. władze austriackie wykryły działalność Konspiracyjną  drukarni, skonfiskowały ją , a wydawców aresztowały. Największe represje dotknęły rodzin Piotrkowskich. Aresztowano bowiem ojca Władysława i trzech synów: Ksawerego, Stanisława i Stefana. Tylko Józefowi udało się uniknąć  więzienia. Główny organizator drukarni, Stefan Piotrkowski, przebywał początkowo w więzieniu w Będzinie, później przeniesiono go do Lublina, gdzie zastał go upadek monarchii austriackiej.

Już w wolnej Polsce, 12 ZDH (a po zmianie numeracji l ZDH) z Dąbrowy Górniczej zakupili ręczną drukarni typu Boston. Była to drukarnia taka sama, jaką  mieli wcześniej. Poprzednia pracowała w ukryciu, w mieszkaniu prywatnym, a ta nowo zakupiona znajdowała się w lokalu „Jedynki”. Harcerze z Dąbrowy Górniczej byli dumni ze swej drukarni. Dzięki jej posiadaniu znano ich nie tylko w gronie harcerzy polskich, ale w całym świecie skautowym. Zabierali dąbrowscy harcerze drukarnię na zloty krajowe i międzynarodowe spotkania skautów.

Byli m.in. w 1929 r. w Poznaniu na drugim zlocie narodowym, jak równie w 1935 r. nJubileuszowym Zlocie Harcerstwa. Jeśli chodzi o wyjazdy zagraniczne, to odwiedzili w 1933 Godollo na Węgrzech, pojawili się na IV Jamboree i w 1937r. pojechali na V Jamboree do Volenzang w Holandii. Namiot z drukarnią , wywoływał sensację. Była to jedyna drukarnia w świecie skautowym. Harcerze na  poczekaniu realizowali zamówienia, drukując okolicznościowe pocztówki, wizytówki, koperty firmowe. Dzięki uruchomieniu drukarni zdobywali dodatkowe fundusze na prowadzenie w szerszym zakresie akcji obozowej. Drukarnia była czynna nie tylko podczas zlotów, ale przez cały rok .Mieszkańcy Dąbrowy Górniczej, mając do wyboru kilka drukarni w mieście, wybierali bardzo często harcerską .

Gdy wybuchła II wojna światowa, lokal, w którym się ona znajdowała został opieczętowany przez okupanta. Dzisiaj tego budynku przy ulicy Sobieskiego ju nie ma, a na tym miejscu wybudowany został blok mieszkalny. Przed drugą wojną światow był taki zwyczaj w Dąbrowie Górniczej, że młodzież szkolna i pracująca spotykały się w tygodniu wieczorem, a w niedzielę przed południem po mszy św. na ul. Sobieskiego. Tam, w do licznych grupach, dokonywano wymiany informacji. co i gdzie dzieje się w mieście. Zwyczaj ten w mniejszym zakresie zachował się w pierwszych tygodniach okupacji. Na jednym z takich spotkań zapadła decyzja harcerzy, że odbiorą Niemcom swoją drukarnię . Wyznaczono termin akcji i ustalono zadania przygotowawcze dla jej uczestników. W tej brawurowej akcji, najefektowniejszej w czasie okupacji na terenie Zagłębia Dąbrowskiego, uczestniczyli druhowie: Witold  Dąbrowski, Kazimierz Gałek, Tadeusz Mamełko, Edmund Michniewicz, Antoni Niedzielski, Stanisław Niedzielski,  Alfons Piaskowski, Eugeniusz Puz, Jan Schubowski, Tadeusz Wątrobiński i Jerzy Winkiel.

Drukarnia była własnością  l ZDH, ale w akcji odebrania jej Niemcom brali udział harcerze z różnych drużyn dąbrowskich. Dzień 9 grudnia 1939 r. przeszedł do bogatej historii dąbrowskiego harcerstwa, gdyż wtedy właśnie dokonano skutecznej akcji. Był to początek okupacji. Harcerze nie zdawali sobie sprawy, jakie mogą być konsekwencje gdyby coś nie udało się .Cała akcja przebiegała bardzo sprawnie. Piłką do metali przecięto kłódki i wejście do środka było już wolne. Szybko załadowano drukarnię  na sanki, przykrywając  płaszczami. Wystawione czujki ubezpieczały transport. Sanki z niebezpiecznym ładunkiem przejechały ulicami Sobieskiego i Kościuszki w kierunku dworca kolejowego, następnie skręciły w prawo na ulicę Konopnickiej. Tam mieszkał kuzyn Eugeniusza Puza, Trzcionka, u którego w komórce złożono drukarnię . Druga grupa harcerzy zajęła się wynoszeniem kaszt. Było ich 10, wszystkie wypełnione czcionkami. Gdy ułożono je na sanki, również  i ten ładunek przykryto płaszczami. Po wyposażeniu drukami przewieziono ładunek  ulicami: Krótką , 3 Maja i Okrzei do domu, gdzie mieszkał druh Tadeusz Mamełko. Gdy skręcano z ulicy Okrzei na podwórze, jedna z kaszt zsunęła się i czcionki wysypały się do śniegu. Szybko zaczęto je zbierać , zwłaszcza, że od strony ul. Sienkiewicza zbliżało się dwóch żandarmów niemieckich. Refleks uratował harcerzy. Widząc grożące im niebezpieczeństwo, zaczęli bawić  się śnieżkami i tym odwrócili uwagę Niemców. Wszystko zakończyło się  szczęśliwie. Drukarnia była znowu w posiadaniu harcerzy. Teraz pojawił się nowy problem: jak ją uruchomić . Nie mogła przecież stać bezczynnie. Uruchomienie drukami w Dąbrowie Górniczej zostało ocenione jako bardzo ryzykowne, dlatego Eugeniusz Puz podjął decyzję , aby przenieść  ją do Bukowna koło Olkusza. Wielu mieszkańców Bukowna przyjeżdżało po węgiel do Dąbrowy Górniczej. Tę możliwość  należało wykorzystać . Drukarnię   wraz z kasztami załadowano na furmankę i po zabezpieczeniu ładunku nasypano na wierzch węgla. Umieszczono ją w piwnicy pod stodołą w zabudowaniach Władysława Puza, stryja Eugeniusza. Historyczna stodoła stoi do tej pory w Bukownie.

Po złożeniu drukami rozpoczęto wydawanie konspiracyjnej gazety p.t. „Walka”. Wśród redaktorów był m.in. Jerzy Lis, szwagier Eugeniusza Puza. W jednym z pierwszych numerów znalazł się artykuł Jerzego Lisa p.t. „Bagnet w plecy” napisany na okoliczność agresji Związku Radzieckiego na Polskę 17 września 1939 r. Z okazji rocznicy Konstytucji 3 Maja w 1940 r. wydrukowany został okolicznościowy artykuł. Oprócz artykułów o tematyce patriotycznej w gazecie znajdowały się również wiadomości z nasłuchu radiowego. Zespół redakcyjny, pod kierunkiem Jerzego Lisa posiadał w Bukownie nielegalny aparat radiowy. To była walka dąbrowskich harcerzy z wrogiem, o niepodległść Polski . Walka nierówna, w której ginęli w zasadzie tylko po jednej stronie.

Troską  harcerzy było podtrzymanie ducha patriotycznego w narodzie, w tym celu wydawana była gazeta o formacie A4, wzgl dnie A3, w zależności od tego, jaki udało się zdoby papier. Wydawano najczęściej jeden numer w tygodniu w  nakładzie 1000 egzemplarzy. Były kłopoty z uzyskaniem farby drukarskiej. Posługiwano się  nieraz taką , która bardzo wolno wysychała. Wydrukowane egzemplarze rozkładane były po całej piwnicy, a gdy zaszła potrzeba i po stodole. Papier do drukowania magazynowany był nad oborą w sąsiedniej posesji u Stanisława Sierki. Bezpośrednio przy drukowaniu zatrudnieni byli najcz ciej Eugeniusz Puz i jego kuzyni Czesław Cebo i Zdzisław Puz oraz Zenon Kotania. Wydrukowane gazety zabierane były przez harcerzy z Dąbrowy Górniczej i rozprowadzane wśród zaufanych osób. Paczki z gazetami przywożone były m.in. do sklepu Józefa Schabowskiego,  którego synowie, Jan i Henryk, zajmowali si wolnym kolportażem. Według relacji Czesława Cebo,  kiedyś  jeden z harcerzy dąbrowskich jechał z paczką gazet „Walka” do Warszawy. Podczas rewizji i kontroli dokumentów porzucił paczkę z gazetami, ale posiadał przy sobie bilet z Dąbrowy Górniczej. Ten przypadek miał naprowadzić  Niemców na ślad istnienia drukami w Dąbrowie Górniczej. Po nim zawieszono chwilowo drukowanie gazety w obawie przed Niemcami.

Eugeniusz Puz zdecydował się  przenieść  drukarnię w inne miejsce. W Bukownie przed wojną mieszkał Jan Kaleciński,  który wyjechał do Belgii. W domu jego zamieszkiwała Agnieszka Cebo wraz ze swą  córką Marią  Dutkiewicz. Zgodziły się one na to, aby jeden pokój zajął Eugeniusz Puz.  Nie były one wtajemniczone w to, co nowy lokator zamierza robić . Wkrótce drukarnia wznowiła pracę . Nie trwało to długo, gdyż w listopadzie 1940 r. drukarnię , radio i pistolet odpowiednio zabezpieczono i zabrano z domu Kalecińskiego do nowo przygotowanej  kryjówki. Niewiele osób wiedziało, gdzie znajduje się  drukarnia. 15 stycznia 1941 r. nad ranem gestapo otoczyło w Bukownie dom Antoniego Cebo. Przeprowadzający tam rewizję Niemcy dopytywali się o Eugeniusza Puza. W tym samym dniu gestapo przeprowadziło  równie rewizję w sąsiednim domu Kalecińskiego. Nie znaleziono nic ani w jednym, ani w drugim zabudowaniu.

W tej sytuacji nie było innego wyjścia dla Eugeniusza Puza, jak ucieczka z tego terenu. Postąpił tak, jak uczynili inni mieszkańcy Zagłębia Dąbrowskiego. Czując zagrożenie, uciekł do Generalnej Guberni. Przebywał w okolicach Jędrzejowa. Nad ranem 18 stycznia 1941 r. gestapo przyszło ponownie do Antoniego Cebo, tym razem był on w domu. Został aresztowany i osadzony w obozie koncentracyjnym Auschwitz w Oświęcimiu, gdzie zginął 7 września 1941 r. To była pierwsza ofiara terroru hitlerowskiego związana z konspiracyjną działalnością drukami. W marcu 1941 r. gestapo ponownie przyjechało do Bukowna, udało się na plac, gdzie schowana była drukarnia. Od ustalonego  punktu funkcjonariusze odmierzyli krokami odległość i kazali Polakom w tym miejscu kopać . Tam znaleźli to, czego szukali. Dumni z odniesionego sukcesu zrobili sobie zdjęcie nad zdobyczą . Kto mógł wskazać  Niemcom, gdzie schowane były drukarnia, radio i pistolet, do dnia dzisiejszego nie udało się ustalić . Nie zrobił tego na pewno Eugeniusz Puz, którego aresztowano podczas przejścia na granicy między Rzeszą  a Generalną  Gubernią,  kilka miesięcy później,  24 grudnia 1941 r.  Gdy o aresztowaniu Eugeniusza Puza dowiedział się jego przyjaciel, Jan Schabowski, to był pewien, że nie powie on Niemcom, kto wraz z nimi odebrał okupantom własność harcerską . W czasie  śledztwa w więzieniu nie wydał nikogo. Przewieziono go następnie do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.

12 czerwca 1942 r. powieszony został w publicznej egzekucji wraz z dziewięcioma Pracownikami  Huty Bankowej. Z tego grona on był najmłodszy. Powieszony został jako ostatni i jako jedyny wzniósł okrzyk: „Niech żyje Polska!”. Na miejscu tej zbrodni w Dąbrowie Górniczej przy ul. Ks. Grzegorza Augustynika wzniesiony został w 1958 r. pomnik. Ks. kanonik Henryk Danielewski podczas uroczystości związanych z 50 rocznicą tragedii dokonał jego poświęcenia.

Eugeniusz odwiedzał często  dom rodzinny w Bukownie. Gdy przyjechał do Bukowna w maju 1938 r., dowiedział się od miejscowej ludności, co się tam stało. Otóż w nocy z 2 na 3 maja 1938 r. nieznani sprawcy usunęli stojący od lat przy drodze drewniany krzyż . Było to dla Eugeniusza Puza bardzo bolesne wydarzenie. W miarę swoich możliwości postarał się o to, aby ten haniebny czyn naprawić . Zorganizował grupę z harcerzy z Dąbrowy Górniczej i miejscowych gospodarzy i wspólnymi siłami, na podwórzu Józefa Kosno, wykonali betonowy krzyż . Stanął on w tym samym miejscu co dawniej drewniany. Na dole, tu nad ziemią , umieszczony został napis: „Ducha Chrystusowego w narodzie naszym umacniaj Panie”. W dwudziestym roku odzyskania wolności ufundowali ten krzyż członkowie świetlicy w Bukownie i harcerze z Dąbrowy Górniczej. Miało to miejsce 12 czerwca 1938 r.

Należy w tym miejscu zwrócić uwag na ciekawą zbieżność dat: 12 czerwca 1938 odbyło się uroczyste poświęcenie nowego krzyża w Bukownie, 12 czerwca 1942 r. zginął Eugeniusz Puz, główny inicjator postawienia krzyża. W młodości złożył przyrzeczenie wierności harcerskiej służby Bogu, Ojczyźnie i bliźnim i je realizował. Nagrodą za obronę czci krzyża Chrystusowego było to, że w tym właśnie dniu odszedł na wieczną wartę . Istniejący szczep harcerski przy Szkole Podstawowe nr 30 w Dąbrowie Górniczej przyjął za patrona Eugeniusza Puza.

Mieszkańcy Bukowna za zasługi druha Eugeniusza Puza, zaproponowali nazwanie jego imieniem jednej z ulic swojego miasta. Inicjatywa ta spotkała się  z poparciem Rady Miejskiej i została zatwierdzona uchwałą z dnia 27 stycznia 1994 roku.

„ (…) A jeśli komu droga otwarta do nieba –

Tym, co służą ojczyźnie (…)” (Jan Kochanowski)

 

(Pamięci tych, którzy odeszli na wieczną wartę – z  folderu wydanego przez Komitet Organizacyjny Obchodów 65 rocznicy stracenia druha Eugeniusza Puza, Bukowno, dnia 12 czerwca 2007 r.

Dyrektor Zespołu Szkół Nr 2 w Bukownie Jadwiga Krzemień, Druh Kazimierz Kalaga, Druh Czesław Straś  CZUWAJ !!! Opracowanie graficzne:Krystian Wartak, Wojciech Cebo)

 

2 odpowiedzi

  1. Dzień dobry
    Jestem wnuczka Ireny z domu Golandzin.
    Proszę o kontakt , gdyż w historii mojej Babci jest wiele zagadek, na które od lat poszukuje odpowiedzi.
    Z poważaniem
    Małgorzata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *