„Oddziały pozorowane” powoływane do walki z żołnierzami wyklętymi
Jedną z metod walki z oddziałami leśnymi było tworzenie przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa grup podających się za partyzantów. Ich działania były podwójnie zakonspirowane: przed wrogiem i przed swoimi. Przy tworzeniu grup prowokacyjnych korzystano z doświadczeń i wzorców NKWD. Taktyka walki z bandami zalecała tworzyć z aktywistów partyjnych, robotników, żołnierzy, oficerów oddziały partyzanckie ubrane po cywilnemu i wpuszczać je w las celem wprowadzenia dezorganizacji w szeregach band. Występujące jako oddziały niepodległościowego podziemia zbrojnego, niejednokrotnie zdobywały zaufanie lokalnej społeczności i wkrótce wracały już jako oddziały UB, dokonując aresztowań. Jednym ze skutków ich działań było wytworzenie atmosfery powszechnej nieufności.
W terenie pozostawiliśmy po sobie taką atmosferę, że w podziemiu nikt nikomu nie wierzył. Każde spotkanie czy posunięcie traktowano jak podstęp i prowokację – wspominał Edward Gronczewski „Przepiórka” (były członek komunistycznej Armii Ludowej i oficer do zleceń specjalnych Komendanta Głównego MO).
04 grudnia 1945 r. z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie wyszło ściśle tajne pismo do Wojewódzkich Urzędów i placówek UB podpisane przez ministra Radkiewicza:
(…) Polecam kierownikom placówek UB, aby w największej tajemnicy przygotowywali akcję mającą na celu likwidowanie działaczy stronnictw usiłujących rozbić jednolity blok, przy czym musi być ona upozorowana jakoby to robiły bandy reakcyjne. Do akcji tej wskazane jest użyć specjalnych bojówek stworzonych latem ubiegłego roku. Akcji tej ma towarzyszyć kampania prasowa skierowana przeciwko bandom terrorystycznym, na które spadnie odpowiedzialność za te czyny. Szczegóły wykonania powierza się kierownikom placówek UB pod surową karną odpowiedzialnością osobistą.
Oddziały pozorowane w powiecie częstochowskim.
W końcu września 1945 wysłano do lasu, jako grupę podziemia, 40-osobowy oddział operacyjny WUBP w Kielcach i PUBP w Częstochowie pod dowództwem „Kajeta” z III brygady AL im.gen. Bema. Działali w okolicach Miedźna, Popowa i Kamyka. Metoda taka uzasadniała nasilenie reżimowych represji oraz służyła kompromitowaniu zbrojnego podziemia. W tym celu rekrutowano do tych formacji także element przestępczy. Działalności takich oddziałów towarzyszyły często skrytobójcze mordy dokonywane celowo „na konto reakcji”. W publikacjach z okresu PRL ofiary te wymienia się jako efekt „zbrodniczej” działalności niepodległościowego podziemia.
Pod koniec października 1946 r. wyruszyła z PUBP z Pabianic czteroosobowa grupa ubeków z zadaniem wytropienia melin-kryjówek i gospodarzy wspierających podziemie. Ubrani w cywilno wojskowe ubrania z ryngrafami Matki Boskiej i biało czerwoną opaską penetrowali teren w kwadracie Brzyków-Rychłocice-Wrońsko-Konopnica, gdzie najczęściej pokazywała się grupa KWP dowodzona przez „Groźnego”. Eugenisz Kokolski „Groźny”, uprzedzony wcześniej o tej akcji UB, doprowadził do rzekomego osaczenia i zlikwidował ubecki szwadron. Propaganda nadała sprawie rozgłos rozpowszechniając wersję o barbarzyńskim mordzie.
Trudno nie docenić skuteczności działań UB podejmowanych przez oddziały prowokacyjne. W kwietniu 1946 roku WiN raportował do Londynu: „w coraz większym stopniu teren nasilony jest oddziałami dywersyjnymi UB i PPR i działającymi pod firmą NSZ i AK, co jest dla społeczeństwa i różnych organizacji największym nieszczęściem i niebezpieczeństwem”.
Oddziały prowokacyjne UB bądź grupy funkcjonariuszy doraźnie podających się za partyzantów dokonały wielu skrytobójczych mordów, za które winą obarczano zbrojne podziemie.
Znawca tematyki Leszek Żebrowski tak pisze na ten temat;
„Bandy pozorowane” – była to jedna z najbardziej perfidnych metod zwalczania Żołnierzy Wyklętych przez komunistów po 1944 r. Ile zbrodni, przypisanych przez historyków i propagandystów komunistycznych podziemiu niepodległościowemu było ich dziełem? Na terenach opanowanych przez partyzantkę antykomunistyczną stosowano taką metodę nawet do lat 50-tych. Już sam fakt, że były one powoływane przez różne formacje, utrudnia ich zbadanie i opisanie. Na terenach za obecną granicą wschodnią takie „bandy” tworzyło NKWD. W Polsce Ludowej były „bandy pozorowane” tworzone przez: Urzędy Bezpieczeństwa, Informację Wojskową, Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Milicję Obywatelską i Ochotniczą Rezerwę Milicji Obywatelskiej. Ponadto własne bojówki, udające „partyzantów”, tworzył najbardziej zaufany aktyw Polskiej Partii Robotniczej. Były również „bandy pozorowane”, powoływane przez „ludowe” Wojsko Polskie. Włącznie z NKWD było ich aż osiem rodzajów!
Ich rolą było rozpoznawanie terenu, kto i gdzie sprzyja organizacjom niepodległościowym, werbowanie agentury terenowej, w wielu przypadkach – rozbijanie grup prawdziwej partyzantki. Organizacje niepodległościowe od początku potępiały i ujawniały zjawisko powoływania przez komunistów „band pozorowanych”, wskazując na drastyczne metody ich działania i związaną z tym powszechną dezinformację. Np. komendant Okręgu Białostockiego Narodowego Zjednoczenia Wojskowego już w czerwcu 1945 r. ostrzegał przed nimi: „zdarza się, że jakieś nieznane, uzbrojone oddziały grasują w nocy po okolicach i w imię patriotyzmu, pod grozą śmierci, biciem nakładają na najlepszych Polaków wysoką kontrybucję lub grabią majątek rzekomo na cele podziemnej organizacji. Przy tym katują ludzi, bijąc dzieci i łamiąc ręce niewiastom”.
Czasem dochodziło do rażących „błędów i wypaczeń” w postaci dekonspiracji sprawców. Tak było m.in. w przypadku morderstwa, popełnionego przez ubeckie „szwadrony śmierci” 1 grudnia 1945 r. w Budkach Petrykowskich pod Grójcem na Zbigniewie Hanke, Tadeuszu Liszkiewiczu i Bolesławie Łukowskim. Zbrodnia wyszła na jaw i została nagłośniona już następnego dnia, bowiem czwarta osoba, która też miała być zlikwidowana, Józef Sikorski (działacz PSL) dosłownie wyszedł z grobu. Po strzałach oddanych przez UB-owców udał martwego, został przysypany zmarzniętymi grudami ziemi razem ze zwłokami innych ofiar, a następnie po ucieczce morderców zdołał się wydostać z mogiły. Złożył wyczerpujące zeznanie i ujawnił dane personalne znanych sobie sprawców. Ale mimo to śledztwo nie zostało wszczęte a on, na skutek śmiertelnego zagrożenia, ukrywał się przed sprawcami aż do 1956 r. Sprawa była przedmiotem postępowania w prokuraturze PRL, ale ustaleni sprawcy – funkcjonariusze UB, MO i działacze PPR – zostali objęci amnestią z 1947 r. (przeznaczoną przecież dla podziemia!) i jako „ujawnieni” uniknęli w ten sposób jakiejkolwiek kary.
Funkcjonariusze partyjni ujawniali swój udział w tworzeniu „band pozorowanych”, lecz jako sprawców fałszywie wskazywano na… żołnierzy AK! Tak zrobiła m.in. Maria Turlejska (przyjaciółka Adama Michnika): „Wiemy z autopsji, że już jesienią 1944 r. w Otwocku utworzona została specjalna szkoła przy Komendzie Głównej MO do szkolenia dywersantów i terrorystów. Werbowano do niej m. in. chłopców i dziewczęta z AK (…). Z tej właśnie kadry, szkolonej celowo, powstały pierwsze oddziały pozorowane”.
Istnienie owej „szkoły” i fakt, że decyzje zapadały na najwyższym szczeblu, potwierdził jej pierwszy komendant Gutman Ałef vel Gustaw Alef-Bolkowiak: „Do oddziału naszego została włączona 25-osobowa grupa „Czwartaków”.”
Nie byli to więc „chłopcy i dziewczęta z AK”, których po latach usiłowała fałszywie obciążyć Turlejska, tylko najbardziej zaufani AL-owcy, nawet we własnych szeregach określani jako skrajnie zdemoralizowani przestępcy!
„Ściśle tajny” raport płk. (później gen.) Janusza Neugebauera vel Zarzyckiego z Informacji Wojskowej („Taktyka walki z bandami” z 5 stycznia 1946 r.) nakazywał:
„Tworzyć z aktywistów partyjnych, robotników, żołnierzy, oficerów oddziały partyzanckie, ubrane po cywilnemu, wypuszczać w las celem wprowadzenia dezorganizacji w szeregach band.
Zaostrzyć represje wobec członków band, osób współpracujących. Złamać bezkarność chłopstwa, ukrywającego bandytów. Na bandycki terror reakcji odpowiedzieć naszym terrorem. Postawić zasadę odpowiedzialności zbiorowej za zbrodnie dokonywane na jej terenie. Na akty zbrodnicze reagować natychmiast […]:
– natychmiastowe na miejscu rozstrzeliwanie schwytanych z bronią w ręku, właścicieli domów, w których broń została znaleziona;
– w skrajnych wypadkach, przy napotkaniu na zbrojny opór wsi, spalenie wsi”.
Dół formularza