Nasz znakomity poeta Zbigniew Herbert pisał o nich:
Ponieważ żyli prawem wilka
historia o nich głucho milczy
pozostał po nich w kopnym śniegu
żółtawy mocz i ten ślad wilczy
szybciej niż w plecy strzał zdradziecki
trafiła serce mściwa rozpacz
pili samogon jedli nędzę
tak się starali losom sprostać
już nie zostanie agronomem
,,Ciemny” a ,,Świt” – księgowym
„Marusia” – matką ,,Grom” – poetą
Posiwia śnieg ich młode głowy
nie opłakała ich Elektra
nie pogrzebała Antygona
i będą tak przez całą wieczność
w głębokim śniegu wiecznie konać
przegrali dom swój w białym borze
kędy zawiewa sypki śnieg
nie nam żałować – gryzipiórkom
i gładzić ich zmierzwioną sierść
ponieważ żyli prawem wilka
historia o nich głucho milczy
został na zawsze w dobrym śniegu
żółtawy mocz i ten trop wilczy
A mój przyjaciel Andrzej Kołakowski z Gdańska, którego poznałem w Essen, śpiewa o nich , wg swojego tekstu „Za trzydziesci srebrników”:
„Jedni będą ich zwać bandytami, inni będą w nich widzieć rycerzy
Za trzydzieści srebrników sprzedanych, któż w historię ich dzisiaj uwierzy
Któż w historię ich dzisiaj uwierzy
Kto im odda należne honory, kto im pomnik w pamięci zbuduje
Kto postawi ich dzieciom za wzory, a kto pamięć w gazecie opluje
Wywlekali ich z celi nad ranem, szarzy ludzie bez nazwisk i twarzy
Wywlekali z nich duszę, odbierali im życie, lecz nie mogli odebrać im marzeń
Lecz nie mogli odebrać im marzeń
A marzyli, że kiedyś się stanie, będzie Polska po Lwów i po Wilno
I rzucali swe życie na szaniec, bo do celu tak było im pilno
Zanim okrzyk się spotkał ze strzałem, zanim kula się w piersi zaryła
Jak modlitwę ostatnią szeptali, że nie zginie, że będzie wciąż żyła
Że nie zginie, że będzie wciąż żyła
Zostawili swym wnukom testament, krwią pisany na murze kamiennym
Żeby stali gdy wszyscy upadną, by świecili gdy stanie się ciemność
Zdrajcy będą ich zwać bandytami, my będziemy w nich widzieć rycerzy
Za trzydzieści srebrników sprzedanych, któż w historię ich dzisiaj uwierzy…”
Ppor.A.Gawroński, ps.Andrzej, ze zgrupowania „Ponurego”, przypomina w swym wierszu o jakie ideały walczyli wtedy partyzanci i jak zostali potraktowani przez powojenne władze
Dziś nie dla nich schylone sztandary,
Nie dla nich „prezentuj broń”,
Nie dla nich Virtutii Militarii –
– tylko szron, co ubielił im skroń.
Tylko pamięć tych nocy, tych dni
Kiedy w brudnych koszulach, strudzeni,
Zmordowani, krok za krokiem szli
Na swych barkach taszcząc rkm-y.
Oni przecież walczyli nie o to,
By brać udział w zasług targowisku
Ich był las, i kamienie, i błoto
Ich był dym, i wszy, i …ognisko.
Ich to była nadzieja, nadzieja,
Co czekała w zimowych zawiejach,
Ich to była tęsknota, tęsknota,
Co ich gryzła w rozmokłych namiotach.
A gdy strzały umilkły nareszcie
Nikt im laurów nie kładł na głowy,
Nikt kwiatami nie witał ich w mieście,
Nie przygrywał im Hymn Narodowy.
Kajać im się kazali po sądach
I za własną tłumaczyć się krew,
Jak psy kryć się musieli po kątach
W piersiach tłumiąc rozterkę i gniew.
Czy się kiedyś zagoi ta blizna,
Co goreje jak krwawe łuczywo?
Czy się wreszcie zdobędzie Ojczyzna,
By uznaniem odpłacić za miłość?
I czy kiedyś ten moment nadejdzie,
Gdy się przez megafony, ekrany
I przez szpalty dzienników dowiecie,
Że nie został wasz trud zapomniany?
Wasza wiara, co kłamać nie umie,
Wasza moc, która dała wam czyny
I wspomnienie, co pachnie w albumie
Zasuszoną gałązką jedliny.