W blogu 33 przedstawiłem losy Stefana Kręta z Pławna. Teraz losy kolejnej osoby, pochodzącej z tej małej miejscowości koło Gidel.
Zygmunt Ojrzyński – urodził się 11 października 1903 r. w Pławnie k.Radomska jako syn Leona i Kazimiery. W latach 1922-1926 studiował na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Po odbyciu aplikacji sądowej w 1932 r. rozpoczął pracę jako prokurator w Sądzie Okręgowym w Białymstoku, gdzie pracował do 1939r. Od 1940 r. Ojrzyński działał w konspiracji. Był szefem wywiadu Okręgu Warszawa Związku Jaszczurczego, następnie szefem wywiadu Okręgu Warszawa Narodowych Sił Zbrojnych. Pracował w konspiracyjnych strukturach Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa, w Ekspozyturze Urzędu Śledczego „Start”, pełniąc funkcje kierownicze. Był żołnierzem Batalionów Szturmowych i kierownikiem Walki Cywilnej. Brał udział w Powstaniu Warszawskim. We wrześniu 1944 r. dostał się do niewoli niemieckiej.
Do Polski powrócił w marcu 1945 r. Rok później zgłosił się ponownie do służby w powszechnym wymiarze sprawiedliwości, został prokuratorem w Sądzie Grodzkim w Bytomiu. W 1948 r. Ojrzyński został przeniesiony na stanowisko prokuratora Sądu Okręgowego w Katowicach, gdzie pracował aż do chwili aresztowania. 24 stycznia 1949 r. prokurator Ojrzyński został aresztowany przez organy bezpieczeństwa państwa. Początkowo postawiono mu zarzut popełnienia przestępstwa z art. 7 mkk (szpiegostwo), później doszły i inne najbardziej absurdalne oskarżenia, chociażby współpraca z okupantem niemieckim i mordowanie komunistów. Zapewne Ojrzyński, jako wysoki funkcjonariusz Urzędu Śledczego PKB posiadał wiedzę na temat konspiracji komunistycznej w okresie II wojny światowej, a jak wiadomo ten aspekt działalności komunistycznej chciano ukryć przed opinią publiczną. Dlatego przedwojenny prokurator z konspiracyjnym życiorysem był groźnym przeciwnikiem dla ówczesnych decydentów politycznych. Chciano nie tylko dokonać odwetu na prokuratorze, który przed wojną brał udział jako oskarżyciel publiczny w rozprawach przeciwko komunistom, ale również poprzez proces skompromitować go w środowisku prawniczym. Zdawano sobie sprawę z braku dowodów winy oskarżonego i bezzasadności oskarżeń. „Kierownictwo chciało, żeby dwójkarze wyszli w ten sposób, że przed wojną pracowali z Abwehrą [niemiecki wywiad i kontrwywiad wojskowy], a podczas okupacji z gestapo, ale myśmy takich materiałów nie mieli”- wyjaśniał w 1954 r. oficer śledczy MBP kpt. Jerzy Kaśkiewicz. 3 kwietnia 1951 r. postanowiono prowadzenie śledztwa przekazać z Naczelnej Prokuratury Wojskowej do Departamentu Specjalnego Generalnej Prokuratury. Zmieniono również kwalifikację prawną czynu. Ojrzyński został oskarżony z art. 1 dekretu 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego. Przestępstwo to podlegało właściwości sądu wojewódzkiego. Razem z Ojrzyńskim śledztwem objęto również Witolda Pajora, Stanisława Nienałtowskiego i Andrzeja Czystowskiego.
6 grudnia 1951 r. obszerny trzydziestostronicowy akt oskarżenia przeciwko wymienionym sporządził oficer śledczy MBP kpt. Kaśkiewicz. Oskarżono ich o przynależność do „przestępczej organizacji «Start», powołanej przez delegaturę tzw. rządu londyńskiego w porozumieniu z hitlerowskimi władzami okupacyjnymi, Proces, ze sztucznie rozdętą kwalifikacją prawną, zmierzający do wydania nieadekwatnie surowej kary, do historii przeszedł pod nazwą „procesu kierownictwa «Startu»”. Proces rozpoczął się 14 grudnia 1951 r. przed Sądem Wojewódzkim dla m. st. Warszawy i trwał do 21 grudnia 1951 r. Rozprawie przewodniczył Henryk Chmielewski, sędzia Sądu Najwyższego delegowany do Sądu Wojewódzkiego dla m. st. Warszawy z sędziami: Antonim Pyszkowskim, wiceprezesem Sądu Wojewódzkiego dla m. st. Warszawy i Stanisławem Grudniem, prezesem sądu powiatowego, oskarżali prokuratorzy Maciej Majster i Ciencio. Prokuratora Ojrzyńskiego bronił obrońca z urzędu, adwokat Edward Rettinger. Ojrzyński, nie bacząc na ryzyko, nie przyznał się do czynów zarzucanych mu aktem oskarżenia. Odwołał swoje zeznania składane w toku śledztwa jako pozbawione wszelkiej wartości dowodowej, gdyż jak oświadczył złożył je pod wpływem stosowania przez funkcjonariuszy śledczych MBP, przymusu fizycznego. Ukazał całe bezprawie i okrucieństwo władz bezpieczeństwa. Należy zauważyć jak wielkiej odwagi wymagało złożenie takich oświadczeń. Bowiem obecność przedstawicieli „bezpieki” podczas rozprawy sądowej sprawiała, że wszelkie skargi na sposób prowadzenia śledztwa były tłumione w zarodku, stanowiąc zarazem dodatkowy punkt obciążający jako próba szkalowania organów bezpieczeństwa, które były znane z sadyzmu wobec więzionych osób. Tak też było i w przypadku prokuratora Ojrzyńskiego. Potwierdza to Witold Pajor w liście wysłanym 8 maja 1956 r. z więzienia we Wronkach do ówczesnego posła, prof. Jerzego Jodłowskiego, w którym pisał: „ Z zapadłych trzech wyroków śmierci – wykonano jeden na moim zastępcy Zygmuncie Ojrzyńskim (po wyzwoleniu prokuratorze Okręgowym w Stalinogrodzie), który na swoje nieszczęście próbował bronić się na rozprawie i ten fakt pogorszył zdecydowanie jego sytuację.” Po rozpoznaniu sprawy, sąd wyrokiem z 21 grudnia 1951 r. skazał Ojrzyńskiego na karę śmierci z pozbawieniem praw publicznych i obywatelskich praw honorowych oraz przepadkiem całego mienia.
Prokurator Ojrzyński trwał przy swoich zeznaniach. 22 grudnia 1951 r. zaskarżył rewizją za pośrednictwem swojego obrońcy wyrok Sądu Wojewódzkiego dla. m. st. Warszawy. Warto przypomnieć, że w tym samym „sądzie tajnym” skazano na karę śmierci bohatera Polski Podziemnej, generała Augusta Emila Fieldorfa – „Nila”. Sądzili go: Maria Górowska z ławnikami w I instancji, zaś Igor Andrejew, Gustaw Auscaler i Emil Merz w II instancji. Prawnicy, którzy wpajali swym studentom nauki Andrieja Wyszynskiego, osławionego „Wielkiego Inkwizytora” z okresu „wielkiej czystki” i często sami stosowali je w praktyce, zajmowali przez lata najważniejsze stanowiska na uczelniach, uchodząc jak wspomniany Andrejew za prawnicze, a nawet moralne autorytety. 10 września 1952 r. Sąd Najwyższy w składzie: przewodniczący Marian Mazur, prezes Sądu Najwyższego, dr Merz (sprawozdawca) oraz A. Bachrach sędzia Sądu Najwyższego, przy udziale prokuratora Generalnej Prokuratury Pauliny Kern skazał Ojrzyńskiego ponownie na karę śmierci i kary dodatkowe.
Ostatnią deską ratunku przed niesprawiedliwością było ułaskawienie przez Prezydenta. 18 sierpnia 1952 r. prośbę o ułaskawienie Ojrzyńskiego do prezydenta Bieruta napisała jego żona, Mieczysława Ojrzyńska, a miesiąc później przejmującą i wzruszającą prośbę o łaskę napisała piętnastoletnia córka prokuratora, Bożenka Ojrzyńska. Dziecko gorąco prosiło „obywatela prezydenta o ułaskawienie tatusia, Zygmunta Ojrzyńskiego, skazanego na śmierć”. Bo przecież „tatuś nie mógł być zły, a jeśli coś złego zrobił na pewno teraz żałuje i pokutuje za to. A przecież uczą nas, że każdy błąd można odpokutować, byleby się do niego przyznać i żałować za to”. Córka Ojrzyńskiego prosiła prezydenta o darowanie życia jej ojcu i „żeby go mogła czasem zobaczyć, chociaż raz na rok”. Jednak Bierut był innego zdania. 30 października 1952 r. Sąd Wojewódzki dla m. st. Warszawy w składzie Henryk Chmielewski (przewodniczący) i sędziowie: Antoni Pyszkowski i Stanisław Grudzień zaopiniował, iż skazany Ojrzyński na łaskę nie zasługuje. Zdaniem sądu skazany jest „zaciętym wrogiem ludu polskiego”. Rada Państwa nie skorzystała z prawa łaski w stosunku do Zygmunta Ojrzyńskiego. Już po wyroku, przesłuchiwany jako świadek w innej sprawie, oświadczył przed sądem: „Wkrótce już stanę przed innym sądem i innym sędzią. Odchodząc na tamten świat, nie mogę obciążać sumienia fałszywymi zeznaniami na szkodę innych osób”.
Prokurator Zygmunt Ojrzyński został zamordowany 2 stycznia 1953 r. w więzieniu mokotowskim. Zwłok nigdy nie wydano rodzinie.
W 1957 r. Sąd Wojewódzki dla m. st. Warszawy rozpoznał w trybie postępowania wznowionego sprawy przeciwko wielu działaczom PKB. Z zeznań świadków składanych w toku postępowań wznawianych wynikało, że zeznania obciążające oskarżonych zostały im narzucone przez oficerów śledczych i tak właśnie niezgodnie z prawdą zeznawali. W 1957 r. prawdziwość tych zeznań była już uprawdopodobniona wynikami śledztwa prowadzonego przeciwko wyższym funkcjonariuszom byłego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Ponadto sąd podkreślił, że w procesie „Startu” po jego wznowieniu w 1957 r. na korzyść oskarżonych, postępowanie zostało umorzone z braku cech przestępstwa w ich działalności, co winno rzutować i na ocenę działalności PKB. Zygmunt Ojrzyński został zrehabilitowany 19 marca 1957 r.
(Opracowano na podstawie E. Romanowska, „Wkrótce już stanę przed innym sądem…” 14.11.2018)